57 dzień po resekcji głowy kości udowej
Dzisiejsza rehabilitacja przebiegała nieco inaczej niż wcześniejsze zabiegi. Głównie dlatego, że Demon w pewnym momencie ćwiczeń czynnych zaczął Panią Małgosię podszczypywać zębami, a że potrafi szczypnąć dość mocno to zapobiegawczo założyłam mu kaganiec.
choć Niszczyciel chętnie przechodził przez płotki, ćwiczył na dyskach oraz piłce to w pewnym momencie nie dało się z nim już pracować.
Szczerze mówiąc nie bardzo wiedziałam dlaczego Demon podszczypywał Panią Małgosię. szybko jednak okazało się dlaczego tak robił. Wychodząc z gabinetu i zmierzając do samochodu zauważyłam, że ledwo idzie. Jak tylko przeszliśmy na drugą stronę ulicy natychmiast położył się w cieniu pod samochodem i ani myślał wstawać. Pani Małgosia zwyczajnie go wykończyła. Do samochodu musiałam włożyć go sama bo inaczej pewnie długo by się chłopak zbierał z ziemi.
Demon ożywił się dopiero kiedy mijaliśmy granice miasta zmierzając jak zwykle nad jezioro mieszczące się za Bydgoszczą. Nad wodą jak zwykle Niszczyciel popływał, powęszył, pogryzł konga oraz kilka patyków.
Wieczorem jak zwykle po prostu padł. Na spacer trzeba go było wyciągać niemal siłą, bo Demon zwyczajnie zwlekał z podniesieniem tyłka do ostatniej chwili.
Smutny pieseł |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz