Rottweiler

Rottweiler

czwartek, 31 marca 2016

Demon 35 dzień po operacji (kolejna kontrola łapy)


35 dzień po resekcji głowy kości udowej 

Dzisiejszy dzień był dla mnie trudny najpierw zawiozłam próbkę kału do weterynarza, a później zabrałam Demona na kontrolę oraz planowane zabiegi. Podczas badania okazało się, że płyn nie zbiera się już w miejscu szycia. Niestety Doktor zauważył, że w momencie odginania operowanej łapy do tyłu napotyka duży opór. Lekarz zalecił wykonanie zdjęcia RTG bo chce sprawdzić czy opór jest spowodowany dużym przykurczem mięśni czy też jakimś problemem ortopedycznym. Pan doktor poinformował mnie, że w przypadku przykurczu mięśni będziemy musieli zacząć działać bardziej radykalnie, ale na razie nie wyjaśnił jakby to miało wyglądać. Teraz trzeba wykonać zdjęcie. Nie sądziłam, że mój pies będzie musiał  znowu przez to przechodzić, że znowu będzie głodzony przez 24 godziny, że po raz kolejny otrzyma narkozę. Nigdy nie sądziłam, że znowu coś nie wyjdzie i że będziemy zmagać się z tym po raz kolejny, że musimy podjąć kolejną walkę. W takich sytuacjach zawsze zastanawiam się czy wybór, którego dokonałam był słuszny, czy mogłam zrobić coś inaczej, czy mogłam zrobić to lepiej. W takich właśnie chwilach czasami ogarniają mnie wątpliwości, zwątpienie jednak niemal natychmiast staram się przeganiać takie myśli. Niczego już nie zmienię, a jedyne co mogę zrobić to walczyć o trochę lepsze życie i sprawność dla mojego psa. 


























Po badaniu Demon był tak rozdrażniony, że jedynym zabiegiem, który dał sobie wykonać była magnetoterapia, pozostałych nie udało się nawet rozpocząć. Pocieszający jest jedynie fakt, że Demon wg. Pana Doktora lepiej operuje łapą, chociaż nadal używa jej zbyt rzadko. Po wizycie zabrałam go nad jezioro, żeby tradycyjnie z nim poćwiczyć zwłaszcza, że pogoda dopisywała, a przynajmniej tak było na początku. Czas spędzony nad jeziorem wykorzystaliśmy nie tylko na ćwiczenia, ale i odpoczynek. 

Demon 34 dzień po operacji (Wyniki badań kału)


34 dzień po resekcji głowy kości udowej 

Dzisiaj odebrałam wyniki badań kału Demona i okazało się, że to nie pasożyty są odpowiedzialne za spadek masy ciała. W kale znaleziono liczne substancje skrobiowate powiem szczerze, że mnie to bardzo zdziwiło, ponieważ nigdy nie karmiłam go produktami zawierającymi skrobię. W kale zauważyłam małe ilości śluzu, który może świadczyć o stanie zapalnym jelita. Pani weterynarz zaleciła wykonanie dodatkowych badań kału w celu ustalenia oraz wyeliminowania z diety produktu, który przez Demona nie jest trawiony. 



Jutro zabieram Demona na kontrolę do weterynarza, który chce sprawdzić czy w łapie przestał zbierać się płyn. Przy okazji chcę, żeby sprawdził ruchomość stawu oraz ocenił dlaczego Demon nadal nie chce całkowicie postawić łapy. Minął już miesiąc i wydaje mi się, że powinien to robić. 
Wiele czasu i energii poświęcam na ćwiczenie jego łapy, a mimo to mam wrażenie, że efekty są znikome. Zaczynam zastanawiać się ile jeszcze to potrwa. 




wtorek, 29 marca 2016

Demon 33 dzień po operacji


33 dzień po resekcji głowy kości udowej 

Dzisiaj mija kolejny dzień naszej walki o normalność, a konkretniej o normalne życie dla Demona. Rano zanieśliśmy próbki kału od analizy, której wyniki powinny być już jutro. Przy okazji zważyłam Demona i okazało się, że od piątku przytył 1 kg. To mnie ucieszyło bo wreszcie przestał spadać z wagi. Nie oznacza to jednak, że nie wykonamy badań. 
Po wizycie zabrałam Demona na długi spacer, a potem do domu na trening łapy.  Po południu zabrałam Demona na nasz ulubiony wybieg, żeby pochodził po równoważni oraz wykonał kilka ćwiczeń czynnych. 




Oczywiście mam wiadomość tego, że wszystko wymaga czasu, ale gdy nie widzę efektów to zaczynają dopadać mnie wątpliwości. Ciągle zastanawiam się co jeszcze mogę zrobić, żeby Demon zaczął stawiać łapę. Kiedyś słyszałam o metodzie polegającej na tym, żeby do zdrowej łapy coś psu przyczepić do poduszki np. guzik. Nie wydaje mi się to jednak dobrym pomysłem. 














poniedziałek, 28 marca 2016

Demon 32 dzień po operacji


32 dzień po resekcji głowy kości udowej 

Kolejny słoneczny dzień skłonił mnie dzisiaj do ruszenia tyłka za miasto. Dzisiaj również postanowiłam zabrać Demona nad jezioro położone nieopodal Bydgoszczy.




Po drodze nad jezioro spotkaliśmy Panią z psem niewiele większym od yorka, który biegał luzem po plaży. W pewnym momencie zaczął zbliżać się do Demona. Oczywiście od razu rozluźniłam smycz, żeby niepotrzebnie nie prowokować psa do ataku. Pani poprosiła, żeby smyczy nie rozluźniać bo ona nie chce, żeby się psy ze sobą pogryzły Odpowiedziałam, że mój jest na smyczy, a jej biega luzem więc sorry, ale musi swojego pilnować. ''Pancia'' wyraźnie zdębiała i odeszła w siną dal bez słowa. Zazwyczaj jestem wyrozumiała, ale nawet ja uważam, że niektórzy nie są o końca normalni. Nie zamierzam krępować mojego psa tylko dlatego, że jakaś ''pancia'' nie potrafi zapanować nad swoim własnym. 
Odrobina myślenia jeszcze nikogo nie zabiła, a jednak mam wrażenie, że dożyliśmy czasów w których niemal każdy uważa się za pępek świata.




W czasie wypadu nie tylko poćwiczyłam z Demonem, ale i dałam czas na zwyczajny odpoczynek, żeby w tym czasie mógł budować dobre skojarzenia. Oczywiście Demonowi wypady nad jezioro spodobały się tak bardzo, że nie chciał wracać do domu i do samochodu trzeba było go po prostu zapakować. 




















niedziela, 27 marca 2016

Demon 31 dzień po operacji


31 dzień po resekcji głowy kości udowej 

Korzystając z okazji, że dzisiejszy dzień był ciepły i słoneczny postanowiłam zabrać Demona na wycieczkę, żeby poćwiczyć w terenie. Najpierw wybraliśmy się na Wybieg umiejscowiony na Okolu, żeby trochę popracować nad komendami oraz wykonać kilka ćwiczeń łapy. (równoważnia, tunel, skręty tułowia, popychanie, chodzenie, itp.). 




Po dotarciu na Wybieg zaczęliśmy pracę. Demon naprawdę ładnie pracował. Po jakiś 30 min zauważyłam brak jednej z saszetek treningowych. Zwinęłam więc tunel, zabrałam Demona i wyruszyliśmy na poszukiwania. Nie sądziłam, że ona jeszcze będzie na swoim miejscu, ale ku mojemu zdziwieniu dyndała sobie spokojnie na drzewie czekając na nas. Ktoś ją tam zawiesił. Za co dziękujemy :)




Skoro zguba się odnalazła wróciliśmy z Demonem na wybieg jeszcze chwilę poćwiczyć łapę. Gdy się zbieraliśmy przypięłam na chwilę niszczyciela do ogrodzenia, żeby spokojnie spakować tunel, niestety mój pies zobaczył owczarka, którym chciał się przywitać i trochę się szarpnął w efekcie czego nasza skórzana smycz po prostu nie wytrzymała napięcia i pękła. Nigdy wcześniej się nam to nie zdarzyło zwłaszcza, że każdorazowo przed wyjściem sprawdzam mocowania i wytrzymałość sprzętu, żeby uniknąć niespodzianek tego typu. 










Kiedy spakowałam Demona do samochodu stwierdziłam, że pojedziemy do domu, zabierzemy drugą smycz oraz linkę treningową i wybierzemy się nad jezioro, żeby Niszczyciel trochę pobrodził sobie w wodzie. 




Nad jeziorem Demon nie tylko ćwiczył, ale i zawierał nowe znajomości.  Szczególnie spodobała mu się 11 letnia labradorka, z którą chwilę pospacerował. Ponieważ dla Demona był to bardzo aktywny dzień co jakiś czas kładł się na piasku i odpoczywał. Nigdy nie zmuszam go do pracy ponad siły, a treningi i aktywność zawsze dostosowuję do jego możliwości fizycznych. 




















W domu Demon mógł liczyć na kilka godzin odpoczynku, w czasie których zdążyłam wypić spokojnie pierwszą dzisiaj kawę.Wieczorem razem z sąsiadką i jej psem wybraliśmy się na spacer po osiedlu. 




Usłyszałam dzisiaj, że znajomi obserwują mnie jak chodzę z psem na spacery, rano oraz w ciągu dnia i że się nieźle wkopałam no bo przecież nikomu się nie chce tego robić. Po części to prawda mam skłonności do lenistwa i gdyby nie Demon nie wychodziłabym z domu, a przynajmniej nie pieszo, a tak po prostu muszę. Wychodzenie z moim psem nie jest jednak dla mnie smutnym obowiązkiem, a przyjemnością. Faktem jest jednak to, że na pewno nie robiłabym tego sama. Nie odwiedziłabym tylu nieznanych dotąd miejsc, ani nie poznała wielu nowych osób. Posiadanie psa to niewątpliwie wielki obowiązek, ale i nieporównywalne szczęście. Dzięki Demonowi nasz dom stał się cieplejszy. 


Zwłoki

sobota, 26 marca 2016

Demon miesiąc po operacji


30 dzień po resekcji głowy kości udowej 

Ponieważ zbliża się Wielkanoc postanowiłam zabrać Demona do jednego z Bydgoskich Kynoparków. Miałam nadzieję, że na Wybiegu nie będzie dzisiaj zbyt wielu psów dzięki czemu będę mogła spokojnie poćwiczyć z Demonem. O dziwo na wybiegu spotkaliśmy starszego Pana z  jakimś mieszańcem dobermana.  Powiem szczerze, że doznałam lekkiego szoku widząc to jak Pan postępuje ze swoim psem. Dlatego zajęcia z moim rozrabiaką zaczęłam od krótkiej i niezbyt przyjemnej wymiany zdań z owym starszym Panem. Dlaczego ? A no dlatego, że ilekroć pies chciał zabrać jakiś patyk właściciel lał go witką drąc się w niebo głosy ''tyko spróbuj''. 




Nigdy nie zrozumiem ludzi, którzy leją psa bo czegoś nie robi, albo robi źle. To, że pies czegoś nie potrafi jest tylko i wyłącznie winą jego opiekuna, który nie potrafi sprawić, żeby pies z nim ćwiczył. 
Demona na wybieg wprowadziłam na smyczy i w kagańcu bo przewidywałam, że możliwe, że nie ''polubi'' się z owym ''dobermanem'' i tak też właśnie było. Demon jest psem silnie terytorialnym, ze skłonnością do dominacji oraz zagarniania całej przestrzeni tylko dla siebie i wiem, że gdybym mu tylko pozwoliła na swobodę to mój pies pokazałby koledze pełne uzębienie. Tak więc na smyczy i w kagańcu poszliśmy w swoją stronę na drugi koniec wybiegu, gdzie zaczęłam z Demonem trening. Ponieważ niszczyciel bardzo ładnie ćwiczył i przez cały czas skupiony był tylko na mojej osobie, a na drugiego psa nie zwracał najmniejszej uwagi postanowiłam zdjąć mu kaganiec. Widziałam, że Demon jest skupiony tylko na mnie i na wykonywaniu każdej zadanej komendy więc powoli zaczęłam puszczać smycz. W początkowym etapie nie odpinałam jej od obroży, żeby w razie potrzeby móc ją przydepnąć i odpowiednio zareagować. Kiedy upewniłam się, że mój pies jest zaangażowany w 200 % na ćwiczeniach odpięłam mu smycz całkowicie. Przez cały trening Demon nawet nie spojrzał w stronę drugiego psa. Gdy Pan od ''dobermana'' zauważył jak ćwiczymy jak chwalę Demona i to z jaką radością wykonywał on każde moje polecenie, tj.: siad,waruj, stój, zostań, chodzenie przy nodze, stawanie przy nodze, przywołanie, chodzenie po równoważni i przechodzenie przez tunel, wykonywanie obrotów, przeciąganie. Chyba zrobiło mu się głupio bo Pan zwyczajnie opuścił wybieg.  Nie uważam się za specjalistę od szkolenia, ale wiem jedno, że nie trzeba stosować przemocy, żeby zmotywować czworonoga do pracy. Każdy powinien sam zadać sobie pytanie jakim jest człowiekiem i jakiego psa chce posiadać. Czy chce psa pełnego życia, odważnego, stawiającego czoło nowym sytuacjom czy takiego, który będzie przestraszony i lękliwy. Jeżeli chcesz mieć tego drugiego to nie powinieneś posiadać żadnego żywego stworzenia. 
Poćwiczyłam z Demonem 30 min potem dałam mu 10 min dla siebie w czasie, których mógł robić to na co miał ochotę. Demon swoje 10 min wykorzystał na wąchanie, bieganie, leżenie i gryzienie patyków. 








Po przerwie ponownie wzięliśmy się do ćwiczeń. Kiedy skończyliśmy pracę na wybieg przyszły dziewczynki ze szczeniakiem oraz Pani z 3,5 miesięczną hasiorką, która była wulkanem energii i  przez cały czas zachęcała Demona do zabawy. Niszczyciel  pobiegał z nią jakąś minutę, może dwie i, a później znudzony poszedł położyć się na piasku. Zabawne jest, że każdy kto na wybieg wchodził od razu szedł w stronę naszego tunelu mówiąc ''zobacz piesku coś nowego tego tu wczoraj nie było'', albo ''o zobacz nowa przeszkoda''. Nie mam nic przeciwko użyczeniu przeszkody w czasie, w którym my z niej nie korzystamy, ale  założę się, że gdybym się na chwilę oddaliła to po tunelu nie zostałby nawet najmniejszy ślad. 







piątek, 25 marca 2016

Demon 29 dzień (dalszy spadek wagi Demona)


29 dzień po resekcji głowy kości udowej 

Dzisiaj minął kolejny dzień od operacji Demona i zaczynam poważnie obawiać się o jego zdrowie. Tydzień temu na kontroli wagi okazało się, że stracił 2 - 2,5 kg i zamiast 40 kg waży około 37 kg. Przy okazji wizyty Demon został odrobaczony, ale w kale nie zauważyłam żadnych robaków więc oczywiście  pomyślałam, że należy zwiększyć mu ilość jedzenia, ponieważ ostatnio jego aktywność fizyczna znacznie wzrosła. Przez cały czas poza dodatkowym posiłkiem podawałam Niszczycielowi suplement HMB. Dzisiaj ponownie zabrałam go na kontrolę masy ciała. Ku mojemu zdziwieniu okazało się, że Demon znowu schudł i teraz waży zaledwie 34 kg.




Jest to conajmniej niepokojące. Pani Weterynarz stwierdziła, że powinnam zacząć dawać mu jedzenie wysokoenergetyczne. Stwierdziłam, że wrócę za tydzień i zobaczymy jak będzie. Gdy dotarłam do domu i nakarmiłam Demona zaczęłam w głowie analizować wszystkie możliwości. Postanowiłam wrócić do Pani weterynarz, ponieważ postanowiłam zrobić Demonowi badania kału na obecność takich pasożytów jak : tasiemiec czy nicienie. 




W czasie wizyty Pani Doktor zapytała o to jakie Demon robi kupy odpowiedziałam, że zwarte i normalne. Przypomniało mi się jednak, że Niszczyciel ostatnio strasznie gubi sierść. Poza podszerstkiem, który jest wyczesywany codziennie Demon traci też okrywę wierzchnią. Dotychczas myślałam jednak, że jest to związane z niedawnymi narkozami i leczeniem antybiotykowym niż np. z pasożytami. Pani weterynarz stwierdziła jednak, że jest to mało prawdopodobne, aby to właśnie narkozy były powodem utraty sierści. 
Tak więc wyruszyłam do domu z pojemnikiem na próbki kału i kolejnymi zmartwieniami na głowie. Zaczytując się wiadomościami od wujka Google zaczęłam rozmyślać czy 3 próbki mogę wrzucić do jednego pojemnika czy też muszę jutro dokupić kolejne dwa. Nie znalazłszy odpowiedzi postanowiłam zapytać jak zwykle pomocnych facebookowiczów, a konkretniej członków grupy ''choroby psów i kotów (oprócz ortopedycznych)''. Rozwiano tam moje wątpliwości odnośnie  ilości pojemników, ale przede wszystkim podpowiedziano, żeby sprawdzić kał na obecność lambri. Pasożyty znane, ale jakoś o nich nie pomyślałam. Plan jest taki : najpierw sprawdzę czy Demon ma pasożyty, a później, albo zaczniemy leczenie, albo będziemy szukać dalej. 


czwartek, 24 marca 2016

Demon 28 dzień (zakup tunelu)


28 dzień po resekcji głowy kości udowej 

Jak wiecie z poprzednich postów ćwiczenie przechodzenia przez tunel korzystnie wpływa na obciążanie operowanej łapy. Początkowo chciałam taki tunel dla Demona przygotować sama. Nie mając jednak zbyt wielu materiałów, które mogłabym wykorzystać zaczęłam kombinować z zakupem. Ceny tuneli dla psów jednak przerażają, a przeciętne koszty kształtują się na poziomie od 100 zł do nawet 600 zł. Nie miałam pewności czy uda mi się nakłonić Demona do przechodzenia przez tunel, ponieważ nigdy nawet nie próbował do nich wejść,  zawsze z daleka omijał je szerokim łukiem. Nie chciałam wydawać na początku jakiś wielkich pieniędzy, ponieważ nie wiedziałam czy zda on egzamin. Tak więc zaczęły się moje poszukiwania, ale oczywiście ceny zabijały. Kiedy już miałam zrezygnować z poszukiwań na dobre zupełnie przypadkowo wyświetliła mi się reklama tuneli dla dzieci. Zaczęłam porównywać i wtedy zdałam sobie sprawę z tego, że tak naprawdę niczym się one nie różnią. Uznałam, że na początek taki tunel powinien spełnić nasze oczekiwania i zaczęłam sprawdzać czy są one dostępne, w którymś ze stacjonarnych sklepów. Ostatecznie kupiłam zwykły tunel dziecięcy z IKEI za 59,99 zł. 



Demon zgodnie z moimi przewidywaniami początkowo nie chciał do niego wejść, materiał z którego jest wykonany szeleścił i ślizgał się po panelach. Dlatego postanowiłam do ćwiczeń położyć go na łóżku Demona, żeby go ustabilizować. Pomimo że tunel wystawał przestał się ślizgać, a Demon szybko zaczął do niego zaglądać. Początkowo tylko po to, żeby wyjadać z niego smakołyki. Szybko jednak załapał, że może przez niego przechodzić. W efekcie tunel mu się tak spodobał, że po kilku przejściach nie chciał już z niego wychodzić.