51 dzień po resekcji głowy kości udowej
Przed rehabilitacją postanowiłam zabrać Demona nad jezioro. Niszczyciel jak zwykle popływał, powęszył i poobgryzał kije. Później w ekspresowym tempie wycierałam go ręcznikiem bo trzeba było wrócić z nim na ćwiczenia, a czasu było niewiele.
Na miejscu okazało się, że nam Pani Małgosia wpisała godzinę wizyty, ale sobie niestety już nie. W efekcie nieporozumienia już mieliśmy wracać do domu kiedy zjawił się Doktor Słodki i stwierdził. że jakoś to ogarniemy bo przecież on oficjalnie zaczyna pracę za godzinę. Oczywiście Doktor Demona najpierw wymiział i wygłaskał. Zapytał się też w żartach kiedy Demon zmądrzeje bo na razie to tylko dupa rośnie. Odpowiedziałam, że nawet nie bo ostatnio sporo schudł. Doktor zaczął się śmiać i zaprosił nas do gabinetu na ćwiczenia. Pani Małgosia zaczęła rehabilitację od ćwiczeń czynnych : stawanie na piłce, przechodzenie przez płotki, siadanie i wstawanie, stawanie na dysku balansującym oraz na dysku równoważnym. Była też próba z jeżykami (poduszkami rehabilitacyjnymi) niestety Demon zamiast na nich stawać chwytał je w zęby i traktował jak nowy gryzak. Stwierdziłyśmy z Panią Małgosią, że zostaniemy przy dużym dysku równoważnym, który w pysku Niszczycielowi się po prostu nie mieści.
Po ćwiczeniach czynnych przyszła pora na masaż i ćwiczenia bierne (rozciąganie). Po rehabilitacji jak tylko Doktor zobaczył, że wychodzimy zaraz do nas podszedł i zaczął mówić do Demona. ''Demon no chodź na dwór, masz tam całe podwórko dla siebie, zobacz jak fajnie słonko świeci''. Domyśliłam się, że w poczekalni jest inny pies, którego Demon najwyraźniej mógłby nie polubić, dlatego Doktor chciał go szybko i spokojnie wyprowadzić. Niszczyciel tylko raz burknął na konkurenta po czym grzecznie udał się na dwór.
Wsadziłam go do samochodu i pojechaliśmy nad Wisłę na mały spacer. Nie byliśmy tam już kilka tygodni, dlatego uznałam, że dobrze byłoby odwiedzić to miejsce.
Co tam masz ? No co ? Pokaż ! |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz