W książkach można wyczytać, że dysplazja stawów biodrowych to ich wadliwe ukształtowanie. Mówi się, że ujawnia się u psów młodych pomiędzy 4, a 12 miesiącem życia. W przypadku psów 7-8 letnich zmiany w stawie są zmianami zwyrodnieniowymi.
Teoretycznie można by się z tym zgodzić, dzisiaj jednak wiem, że nie do końca jest to prawdą. Mówienie o dysplazji w wieku 4 - 12 miesięcy jest sprawą mocno dyskusyjną. W tym wieku jak dowiedziałam się niedawno od świetnego specjalisty, o którym jeszcze wspomnę można mówić o pewnym rozluźnieniu stawów, o nieprawidłowości, ale nie o dysplazji.
Wpływ na tę wadę mają różne czynniki m.in. uwarunkowania genetyczne, dysproporcja w rozwoju kości i mięśni lub czynnik żywieniowe, ale również urazy mechaniczne. Jeżeli w naszym domu pojawi się młody pies, to zwróćmy uwagę na to, jak chodzi i siedzi, czy:
Teoretycznie można by się z tym zgodzić, dzisiaj jednak wiem, że nie do końca jest to prawdą. Mówienie o dysplazji w wieku 4 - 12 miesięcy jest sprawą mocno dyskusyjną. W tym wieku jak dowiedziałam się niedawno od świetnego specjalisty, o którym jeszcze wspomnę można mówić o pewnym rozluźnieniu stawów, o nieprawidłowości, ale nie o dysplazji.
Wpływ na tę wadę mają różne czynniki m.in. uwarunkowania genetyczne, dysproporcja w rozwoju kości i mięśni lub czynnik żywieniowe, ale również urazy mechaniczne. Jeżeli w naszym domu pojawi się młody pies, to zwróćmy uwagę na to, jak chodzi i siedzi, czy:
- kończyny są symetrycznie umięśnione,
- nie widać koślawości kończyn tylnych,
- chodząc nie wykazuje oznak bólu,
- chodząc nie odciąża którejś z nóg,
- nie ma tzw. ''wężowego chodu'' czyli nie zarzuca tyłkiem,
Jeżeli zauważymy którykolwiek z ww. objawów u naszego psa zabierzmy go do dobrego lekarza weterynarii, który przeprowadzi szczegółowy wywiad i wykona szereg badań pozwalających poznać stan kośćca naszego pupila. Kluczowe jest jednak badanie RTG!
Ze względu na rozluźnienie mięśni i prawidłowe ułożenie kończyn podczas projekcji badanie RTG psa wykonywane jest w znieczuleniu ogólnym. Najpopularniejsze ułożenie to pozycja grzbietowo -brzuszna (pies ułożony jest na plecach), która jak dowiedziałam się ostatnio jest wystarczająca jedynie u dorosłych psów z zaawansowanymi zmianami zwyrodnieniowymi. U psów młodych należy wykonać kilka zdjęć w różnych pozycjach.
Metody leczenia dysplazji to :
- nie ma tzw. ''wężowego chodu'' czyli nie zarzuca tyłkiem,
Jeżeli zauważymy którykolwiek z ww. objawów u naszego psa zabierzmy go do dobrego lekarza weterynarii, który przeprowadzi szczegółowy wywiad i wykona szereg badań pozwalających poznać stan kośćca naszego pupila. Kluczowe jest jednak badanie RTG!
Ze względu na rozluźnienie mięśni i prawidłowe ułożenie kończyn podczas projekcji badanie RTG psa wykonywane jest w znieczuleniu ogólnym. Najpopularniejsze ułożenie to pozycja grzbietowo -brzuszna (pies ułożony jest na plecach), która jak dowiedziałam się ostatnio jest wystarczająca jedynie u dorosłych psów z zaawansowanymi zmianami zwyrodnieniowymi. U psów młodych należy wykonać kilka zdjęć w różnych pozycjach.
Metody leczenia dysplazji to :
- leczenie zachowawcze,
- ograniczony ruch (nie jest zalecane bieganie przy rowerze, skakanie, chodzenie po schodach)
- kontrola masy ciała,
- systematyczny, wyważony ruch (np. poprzez zabawę z psem),
- pływanie,
weterynarz i pies, dysplazja stawów u psów, operacja psa, Zwierzęta z wyraźnie zaznaczonymi objawami bólowymi oraz zmianami zwyrodnieniowymi w stawach powinny być leczone lekami przeciwbólowymi (jednak czy należy podawać psu paracetamol?), ruchem lub odżywkami chondroprotekcyjnymi i regenerującymi chrząstkę stawową (chronią chrząstki stawowe, hamują zwyrodnienia oraz wspomagają regenerację). Istnieje również możliwość operacji, aby zminimalizować ból (ale zapobieganie i zminimalizowanie występowania zmian zwyrodnieniowych).
Przykładowe zabiegi :
- symphysiodeza – zabieg przeznaczony dla psów młodych, rozwijających się, z intensywnym wzrostem kośćca (u psów bardzo dużych ras może być wykonywany do 20 tyg. życia, u dużych ras do 16 tygodnia); jest to metoda mało inwazyjna i powoduje zmianę ustawienia panewki miednicy,
- potrójna osteotomia kości miednicy – przeznaczona dla zwierząt rosnących, pomiędzy 5 – 10 miesiącem życia. Metoda polega na przecięciu kości miednicy w trzech różnych miejscach, a następnie takim ich połączeniu, aby zmienić kąt ustawienia panewki miednicy względem głowy kości udowej. Nie można wykonywać tego zabiegu po zakończeniu wzrostu psa!
- osteotomia podkrętarzowa – zmiana ukątowania szyjki udowej,
- odnerwienie stawu biodrowego – może być wykonywana zarówno u młodych, jak i dorosłych psów, ale tylko w przypadku bolesności. Zabieg nie eliminuje problemu co najwyżej go ''maskuje'',
- amputacja głowy i szyjki kości udowej – wytworzenie stawu rzekomego, przez co zmniejszymy lub zlikwidujemy ból w zwyrodniałym stawie,
- pectinectiomia – zabieg możemy przeprowadzić kiedy nie doszło jeszcze do zmian zwyrodnieniowych u zwierzaka, w innym przypadku taki zabieg nie ma sensu.
Warunkiem wykonania wymienionych zabiegów jest brak zmian zwyrodnieniowych w stawie biodrowym.
Tyle właśnie wiedziałam o dysplazji kupując Rottweilera, wydaje się wystarczające, ale gdybym wtedy wiedziała przez jakie piekło przejdziemy nie pozwoliłabym go leczyć w Bydgoszczy.
Na stronie jednej z kliniki weterynaryjnej widziałam kiedyś takie zdanie ''Zasadność wykonania danego zabiegu zawsze ocenia prowadzący lekarz weterynarii ! Na pewno dobierze najbardziej optymalną i skuteczną metodę leczenia psa oraz wyjaśni szczegóły operacji chirurgicznej i późniejszej rehabilitacji.'' Ośmielę się jednak z tym nie zgodzić, a oto dlaczego. Opowiem Wam naszą historię.
Właśnie wróciłam z wakacji z Demonem. To była piękna sierpniowa sobota. Zaprowadzając psa do domu zauważyłam, że lekko kuleje na prawą tylną łapę. Postanowiłam się temu przyjrzeć. W zasadzie od razu pojechałam do osiedlowego weterynarza, który zbadał psa i zalecił zrobienie badania RTG, które i tak przecież chcieliśmy wykonać, ot tak dla pewności, że wszystko ok. Umówiłam się więc na badanie do jednej z uznanych klinik położonej w bliskim sąsiedztwie Bydgoszczy (nazwijmy ją umownie kliniką A) i to właśnie był najgorszy wybór jakiego mogłam wtedy dokonać. Badanie robiłam w piątek popołudniu. Doskonale pamiętam ten dzień, to było straszne bo przez cały dzień Demon nie dostał, ani wody, ani jedzenia. Po zrobieniu zdjęć zdiagnozowano u Demona dysplazję. Bezwzględnie zalecono wykonanie zabiegu. Zaproponowano mi wykonanie Pectinektomii lub Amputację głowy kości udowej. Potwierdziło to wtedy 5 lekarzy w tym również właściciel tej kliniki, a ja i tak nie dałam im wiary. Coś podpowiadało mi, żeby zasięgnąć jeszcze jednej opinii. Udałam się więc ze zdjęciami do naszej Pani weterynarz, która powiedziała słowa poprzedniej kliniki. Coś jednak nadal nie dawało mi spokoju, zaczęłam czytać, dopytywać niestety opinie były tak drastycznie różne, że zaczęłam czuć się strasznie zagubiona. Po raz pierwszy od dawna nie wiedziałam co mam robić. Pojechałam więc z Demonem do jeszcze jednego specjalisty uznawanego niemal za góru w zakresie leczenia małych zwierząt. To chyba najdroższa klinika jaką do tej pory poznałam ( klinika B). Pokazałam Panu doktorowi zdjęcia, które obejrzał w pośpiechu w recepcji i dokładnie pamiętam co nam wtedy powiedział '' Musicie zrozumieć, że macie chorego psa i zawsze będzie on chory. Zabieg trzeba zrobić''. Za to jedno zdanie zapłaciliśmy 50 zł bo potraktowano to jako kontynuację leczenia. Umówiliśmy się na zabieg Pectinektomii. Niestety tego samego dnia wróciliśmy tam znowu. Demon zaczął strasznie kuleć, była sobota popołudniu, a to była jedyna otwarta klinika. Przyjął nas jakiś młody lekarz, weszliśmy do gabinetu i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to bud. Drugą rzeczą było podejście, Pan siedział do nas plecami, a na wypowiedziane przez nas ''Dzień Dobry'' nie raczył nawet odpowiedzieć. Nawet na nas nie spojrzał nic, w pewnym momencie po prostu wyszedł z gabinetu nic nie mówiąc. Nie wiedzieliśmy co mamy robić, czy mamy już sobie pójść czy zostać. Po jakimś czasie wrócił, zrobił coś na kształt wywiadu i podał psu 3 zastrzyki nie informując nas o niczym. Skasował pieniądze i kazał zjawić się w poniedziałek na kontrolę i podanie kolejnych leków. Już tam nie wróciliśmy. W pn zadzwoniłam tylko z żądaniem podania nazw leków, które psu zostały podane i odwiedziłam innego lekarza.
RTG Stawów biodrowych Demona przed wykonaniem zabiegu Pectinectomii
Nie zmienia to jednak faktu, że w sumie 10 Lekarzy Weterynarii potwierdziło, że zabieg trzeba wykonać. Chcąc psu ulżyć umówiłam zabieg w klinice A. Zabieg wykonano 28 sierpnia 2015 r. i pewnie gdybyśmy mieli odrobinę szczęścia to byłby już koniec naszej opowieści. Szczęścia nam jednak trochę zabrakło. Po zabiegu najbliższe 3 tygodnie spędziłam na kontrolach. Rany goiły się ładnie, ale pies jak kulał tak kulał. Zaczęło mnie to zastanawiać. Zapytałam więc lekarzy po jakim czasie powinnam zauważyć poprawę ? Chwila konsternacji po czym zapytano mnie o to kiedy wykonany był zabieg, odpowiedziałam, a Panowie zgodnie stwierdzili, że po miesiącu. Ok minął miesiąc, a pies zaczął chodzić gorzej. Właściciel Kliniki A uznany ortopeda zaproponował oczywiście dopiero po moim zapytaniu o jakąś rehabilitację, żebym udała się do właściciela kliniki rehabilitacyjnej (klinika C). Niestety terminy były tak oblegane, że na wizytę czekałam bite 3 tygodnie. W końcu nadszedł ten dzień, zapakowałam Demona do samochodu i udaliśmy się na drugi koniec miasta w poszukiwaniu nadziei, której jednak nie znaleźliśmy. Właściciel kliniki C po zbadaniu psa i obejrzeniu zdjęć zalecił zrobienie kolejnego RTG.
Nie wiedziałam co robić pies coraz bardziej kulał, a w łapie pojawiły się duże zaniki mięśniowe. Weterynarze zalecali wykonanie amputacji głowy kości udowej po zakończeniu okresu wzrostu, do której ja jednak nie byłam przekonana. Czasami ma się takie wewnętrzne przekonanie o tym, że coś jest złe i ja wtedy takie przekonanie miałam myśląc właśnie o amputacji. Po prostu czułam, że to nie pomorze. Nie zaproponowano mi niczego innego, żadnej rehabilitacji, nic.
Umówiłam kolejne zdjęcia RTG okazało się, że było gorzej główka kości udowej znalazła się całkowicie poza stawem, ale tego właściciel kliniki A jako świetny ortopeda nie zauważył, nikt z kliniki A nie zauważył. Pan zalecił, żeby natychmiastowo wykonać zabieg amputacji, ale ja nadal podświadomie czułam, że to byłaby zła decyzja. Wszystko we mnie krzyczało NIE. Szukałam więc dalej. Za namową partnera trafiłam do kliniki D tam poznałam lekarza, który zalecił ''kasację'' psa i zażądanie zwrotu pieniędzy od hodowcy. Zapytany przez nas o amputację wykluczył zabieg stwierdzając, że pies nie dałby rady utrzymać się na 3 łapach i, że by się nam położył. Zapytałam go o nowe metody leczenia tj. protezowanie, leczenie komórkami macierzystymi. Odpowiedział, że nie wie jak radzą sobie psy z protezami, ale polecił mi dwa nazwiska z Warszawy i Poznania. Powiedział, że jeżeli jeden z tych lekarzy podjąłby się leczenia Demona to on na naszym miejscu by spróbował, ewentualnie możemy spróbować też pływania.
RTG Stawów biodrowych Demona po wykonaniu zabiegu Pectinectomii
Ta wizyta mogę powiedzieć śmiało, że wtedy mnie niewyobrażalnie przybiła, ale pomimo to usiadłam tego samego dnia przy kompie i zaczęłam szukać tych dwóch podanych kontaktów. Do żadnego z nich nie udało mi się dodzwonić, ale za to miałam ich maile. Niestety, ani Poznań, ani Warszawa nie wykazały chęci jakiejkolwiek współpracy.
Szukałam więc dalej, ale nie trafiałam na nic niosącego nadzieję, a czas płynął, zaniki mięśniowe były coraz większe, zdecydowałam o zabraniu Demona na bieżnię wodną, na którą zaczęłam z nim jeździć w grudniu, a skończyłam kilka dni temu. Masę mięśniową udało się odbudować, ale teraz musimy ją utrzymać. Na bieżnię wodną jeździłam z nim do Gdańska dziennie pokonywałam wtedy prawie 400 km. To było wyczerpujące, ale i dające jakąś satysfakcję. Zwłaszcza, że widziałam jak pies, który wcześniej chorą łapą nie mógł się podrapać za uchem bo dosięgał tylko do wysokości łopatki, teraz mógł to zrobić. Jak mógł utrzymać się na tej łapie lub podnieść ją przy oddawaniu moczu.
Tak Demon radził sobie na bieżni wodnej w Centrum Rehabilitacji Małych Zwierząt - FIZJOPET
Pewnego grudniowego dnia trafiłam na jakieś forum zadałam tam pytanie odnośnie dysplazji oraz zabiegu endoprotezy chciałam wiedzieć jak psy sobie z taką protezą radzą jeden z użytkowników odpowiedział mi, że na fb jest taka grupa ''Choroby ortopedyczne psów i kotów'' i może warto byłoby tam zapytać.
Zapytałam się do grupy i zadałam pytanie odnośnie endoprotezy. Polecono mi tam 2 lekarzy " Martina Novaka z Czech i Macieja Michnowskiego ze Skarżyska Kamiennej. Z pierwszym mimo szczerych chęci nie udało mi się skontaktować choć próbuję do dzisiaj, moje maile nie są dostarczane przez pocztę, a dodzwonić się jakoś nie miałam szczęścia. O kontakcie z drugim zaraz Wam opowiem. Nie chciałam męczyć psa niepotrzebnymi wyjazdami i badaniami dlatego w między czasie wysłałam maile z zapytaniem do całego Wydziału Weterynarii Wrocławskiego SGGW. Próbowali pomóc, polecali swoich kolegów, z każdym się skontaktowałam, ale nie mogli nam pomóc.
Zacytuję tylko jedną z wielu odpowiedzi jaką dostałam od Lekarza z SGGW :
''Witam
Zdjęcia nie są wykonane nieprawidłowo ale dysplazja jest ewidentna, jeżeli chodzi o staw prawy. Wygląda na to, że jest to dysplazja E, bo stopień nadwichnięcia jest duży, ale do jednoznacznej diagnozy konieczne jest wykonanie badania w prawidłowym, symetrycznym ułożeniu miednicy i kończyn, szczególnie jeżeli chcemy ocenić jednoznacznie staw lewy, który w tak skośnym ułożeniu może pozornie być prawidłowy (jednocześnie staw prawy może pozornie być gorszy niż w rzeczywistości). Jeżeli chodzi o wybór postępowania, nie jest to pytanie do mnie, gdyż jako radiolog nie zajmuje się tym. Oczywiście znam metody operacyjne, ale powinny być wybierane stosownie do przypadku przez chirurga ortopedę. Bardzo dobrze, że Pani konsultuje to z kilkoma lekarzami. Oczywiście dekapitacja jest jedną z opcji. W grę wchodzi jeszcze wykonanie protezy stawu, lub innego zabiegu ale są to zabiegi specjalistyczne nie wykonywane rutynowo, czasem jedynie w klinikach zagranicznych. Tak czy siak moim zdaniem powinno się jeszcze raz wykonać badanie stawów w prawidłowym ułożeniu, żeby obiektywnie móc określić stopień nadwichnięcia. Zapraszam do naszej pracowni jeżeli się Pani zdecyduje (rejestracja pod nr telefonu ............... Z chirurgów specjalistów wrocławskich mogę Pani polecić: dr ................, dr ............., dr ..............., dr ................. W Warszawie bardzo znaną specjalistką jest dr Beata Degórska (wykonuje także protezy stawów biodrowych). Jeżeli nie kontaktowała się Pani z żadnym z wymienionych, zachęcam. Są to lekarze z doświadczeniem w takich przypadkach.
pozdrawiam serdecznie''
Tyle właśnie wiedziałam o dysplazji kupując Rottweilera, wydaje się wystarczające, ale gdybym wtedy wiedziała przez jakie piekło przejdziemy nie pozwoliłabym go leczyć w Bydgoszczy.
Na stronie jednej z kliniki weterynaryjnej widziałam kiedyś takie zdanie ''Zasadność wykonania danego zabiegu zawsze ocenia prowadzący lekarz weterynarii ! Na pewno dobierze najbardziej optymalną i skuteczną metodę leczenia psa oraz wyjaśni szczegóły operacji chirurgicznej i późniejszej rehabilitacji.'' Ośmielę się jednak z tym nie zgodzić, a oto dlaczego. Opowiem Wam naszą historię.
Dysplazja jak wyrok - od tego się zaczęło...
Właśnie wróciłam z wakacji z Demonem. To była piękna sierpniowa sobota. Zaprowadzając psa do domu zauważyłam, że lekko kuleje na prawą tylną łapę. Postanowiłam się temu przyjrzeć. W zasadzie od razu pojechałam do osiedlowego weterynarza, który zbadał psa i zalecił zrobienie badania RTG, które i tak przecież chcieliśmy wykonać, ot tak dla pewności, że wszystko ok. Umówiłam się więc na badanie do jednej z uznanych klinik położonej w bliskim sąsiedztwie Bydgoszczy (nazwijmy ją umownie kliniką A) i to właśnie był najgorszy wybór jakiego mogłam wtedy dokonać. Badanie robiłam w piątek popołudniu. Doskonale pamiętam ten dzień, to było straszne bo przez cały dzień Demon nie dostał, ani wody, ani jedzenia. Po zrobieniu zdjęć zdiagnozowano u Demona dysplazję. Bezwzględnie zalecono wykonanie zabiegu. Zaproponowano mi wykonanie Pectinektomii lub Amputację głowy kości udowej. Potwierdziło to wtedy 5 lekarzy w tym również właściciel tej kliniki, a ja i tak nie dałam im wiary. Coś podpowiadało mi, żeby zasięgnąć jeszcze jednej opinii. Udałam się więc ze zdjęciami do naszej Pani weterynarz, która powiedziała słowa poprzedniej kliniki. Coś jednak nadal nie dawało mi spokoju, zaczęłam czytać, dopytywać niestety opinie były tak drastycznie różne, że zaczęłam czuć się strasznie zagubiona. Po raz pierwszy od dawna nie wiedziałam co mam robić. Pojechałam więc z Demonem do jeszcze jednego specjalisty uznawanego niemal za góru w zakresie leczenia małych zwierząt. To chyba najdroższa klinika jaką do tej pory poznałam ( klinika B). Pokazałam Panu doktorowi zdjęcia, które obejrzał w pośpiechu w recepcji i dokładnie pamiętam co nam wtedy powiedział '' Musicie zrozumieć, że macie chorego psa i zawsze będzie on chory. Zabieg trzeba zrobić''. Za to jedno zdanie zapłaciliśmy 50 zł bo potraktowano to jako kontynuację leczenia. Umówiliśmy się na zabieg Pectinektomii. Niestety tego samego dnia wróciliśmy tam znowu. Demon zaczął strasznie kuleć, była sobota popołudniu, a to była jedyna otwarta klinika. Przyjął nas jakiś młody lekarz, weszliśmy do gabinetu i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to bud. Drugą rzeczą było podejście, Pan siedział do nas plecami, a na wypowiedziane przez nas ''Dzień Dobry'' nie raczył nawet odpowiedzieć. Nawet na nas nie spojrzał nic, w pewnym momencie po prostu wyszedł z gabinetu nic nie mówiąc. Nie wiedzieliśmy co mamy robić, czy mamy już sobie pójść czy zostać. Po jakimś czasie wrócił, zrobił coś na kształt wywiadu i podał psu 3 zastrzyki nie informując nas o niczym. Skasował pieniądze i kazał zjawić się w poniedziałek na kontrolę i podanie kolejnych leków. Już tam nie wróciliśmy. W pn zadzwoniłam tylko z żądaniem podania nazw leków, które psu zostały podane i odwiedziłam innego lekarza.
RTG Stawów biodrowych Demona przed wykonaniem zabiegu Pectinectomii
Nie zmienia to jednak faktu, że w sumie 10 Lekarzy Weterynarii potwierdziło, że zabieg trzeba wykonać. Chcąc psu ulżyć umówiłam zabieg w klinice A. Zabieg wykonano 28 sierpnia 2015 r. i pewnie gdybyśmy mieli odrobinę szczęścia to byłby już koniec naszej opowieści. Szczęścia nam jednak trochę zabrakło. Po zabiegu najbliższe 3 tygodnie spędziłam na kontrolach. Rany goiły się ładnie, ale pies jak kulał tak kulał. Zaczęło mnie to zastanawiać. Zapytałam więc lekarzy po jakim czasie powinnam zauważyć poprawę ? Chwila konsternacji po czym zapytano mnie o to kiedy wykonany był zabieg, odpowiedziałam, a Panowie zgodnie stwierdzili, że po miesiącu. Ok minął miesiąc, a pies zaczął chodzić gorzej. Właściciel Kliniki A uznany ortopeda zaproponował oczywiście dopiero po moim zapytaniu o jakąś rehabilitację, żebym udała się do właściciela kliniki rehabilitacyjnej (klinika C). Niestety terminy były tak oblegane, że na wizytę czekałam bite 3 tygodnie. W końcu nadszedł ten dzień, zapakowałam Demona do samochodu i udaliśmy się na drugi koniec miasta w poszukiwaniu nadziei, której jednak nie znaleźliśmy. Właściciel kliniki C po zbadaniu psa i obejrzeniu zdjęć zalecił zrobienie kolejnego RTG.
Nie wiedziałam co robić pies coraz bardziej kulał, a w łapie pojawiły się duże zaniki mięśniowe. Weterynarze zalecali wykonanie amputacji głowy kości udowej po zakończeniu okresu wzrostu, do której ja jednak nie byłam przekonana. Czasami ma się takie wewnętrzne przekonanie o tym, że coś jest złe i ja wtedy takie przekonanie miałam myśląc właśnie o amputacji. Po prostu czułam, że to nie pomorze. Nie zaproponowano mi niczego innego, żadnej rehabilitacji, nic.
Umówiłam kolejne zdjęcia RTG okazało się, że było gorzej główka kości udowej znalazła się całkowicie poza stawem, ale tego właściciel kliniki A jako świetny ortopeda nie zauważył, nikt z kliniki A nie zauważył. Pan zalecił, żeby natychmiastowo wykonać zabieg amputacji, ale ja nadal podświadomie czułam, że to byłaby zła decyzja. Wszystko we mnie krzyczało NIE. Szukałam więc dalej. Za namową partnera trafiłam do kliniki D tam poznałam lekarza, który zalecił ''kasację'' psa i zażądanie zwrotu pieniędzy od hodowcy. Zapytany przez nas o amputację wykluczył zabieg stwierdzając, że pies nie dałby rady utrzymać się na 3 łapach i, że by się nam położył. Zapytałam go o nowe metody leczenia tj. protezowanie, leczenie komórkami macierzystymi. Odpowiedział, że nie wie jak radzą sobie psy z protezami, ale polecił mi dwa nazwiska z Warszawy i Poznania. Powiedział, że jeżeli jeden z tych lekarzy podjąłby się leczenia Demona to on na naszym miejscu by spróbował, ewentualnie możemy spróbować też pływania.
RTG Stawów biodrowych Demona po wykonaniu zabiegu Pectinectomii
Szukałam więc dalej, ale nie trafiałam na nic niosącego nadzieję, a czas płynął, zaniki mięśniowe były coraz większe, zdecydowałam o zabraniu Demona na bieżnię wodną, na którą zaczęłam z nim jeździć w grudniu, a skończyłam kilka dni temu. Masę mięśniową udało się odbudować, ale teraz musimy ją utrzymać. Na bieżnię wodną jeździłam z nim do Gdańska dziennie pokonywałam wtedy prawie 400 km. To było wyczerpujące, ale i dające jakąś satysfakcję. Zwłaszcza, że widziałam jak pies, który wcześniej chorą łapą nie mógł się podrapać za uchem bo dosięgał tylko do wysokości łopatki, teraz mógł to zrobić. Jak mógł utrzymać się na tej łapie lub podnieść ją przy oddawaniu moczu.
Tak Demon radził sobie na bieżni wodnej w Centrum Rehabilitacji Małych Zwierząt - FIZJOPET
Pewnego grudniowego dnia trafiłam na jakieś forum zadałam tam pytanie odnośnie dysplazji oraz zabiegu endoprotezy chciałam wiedzieć jak psy sobie z taką protezą radzą jeden z użytkowników odpowiedział mi, że na fb jest taka grupa ''Choroby ortopedyczne psów i kotów'' i może warto byłoby tam zapytać.
Zapytałam się do grupy i zadałam pytanie odnośnie endoprotezy. Polecono mi tam 2 lekarzy " Martina Novaka z Czech i Macieja Michnowskiego ze Skarżyska Kamiennej. Z pierwszym mimo szczerych chęci nie udało mi się skontaktować choć próbuję do dzisiaj, moje maile nie są dostarczane przez pocztę, a dodzwonić się jakoś nie miałam szczęścia. O kontakcie z drugim zaraz Wam opowiem. Nie chciałam męczyć psa niepotrzebnymi wyjazdami i badaniami dlatego w między czasie wysłałam maile z zapytaniem do całego Wydziału Weterynarii Wrocławskiego SGGW. Próbowali pomóc, polecali swoich kolegów, z każdym się skontaktowałam, ale nie mogli nam pomóc.
Zacytuję tylko jedną z wielu odpowiedzi jaką dostałam od Lekarza z SGGW :
''Witam
Zdjęcia nie są wykonane nieprawidłowo ale dysplazja jest ewidentna, jeżeli chodzi o staw prawy. Wygląda na to, że jest to dysplazja E, bo stopień nadwichnięcia jest duży, ale do jednoznacznej diagnozy konieczne jest wykonanie badania w prawidłowym, symetrycznym ułożeniu miednicy i kończyn, szczególnie jeżeli chcemy ocenić jednoznacznie staw lewy, który w tak skośnym ułożeniu może pozornie być prawidłowy (jednocześnie staw prawy może pozornie być gorszy niż w rzeczywistości). Jeżeli chodzi o wybór postępowania, nie jest to pytanie do mnie, gdyż jako radiolog nie zajmuje się tym. Oczywiście znam metody operacyjne, ale powinny być wybierane stosownie do przypadku przez chirurga ortopedę. Bardzo dobrze, że Pani konsultuje to z kilkoma lekarzami. Oczywiście dekapitacja jest jedną z opcji. W grę wchodzi jeszcze wykonanie protezy stawu, lub innego zabiegu ale są to zabiegi specjalistyczne nie wykonywane rutynowo, czasem jedynie w klinikach zagranicznych. Tak czy siak moim zdaniem powinno się jeszcze raz wykonać badanie stawów w prawidłowym ułożeniu, żeby obiektywnie móc określić stopień nadwichnięcia. Zapraszam do naszej pracowni jeżeli się Pani zdecyduje (rejestracja pod nr telefonu ............... Z chirurgów specjalistów wrocławskich mogę Pani polecić: dr ................, dr ............., dr ..............., dr ................. W Warszawie bardzo znaną specjalistką jest dr Beata Degórska (wykonuje także protezy stawów biodrowych). Jeżeli nie kontaktowała się Pani z żadnym z wymienionych, zachęcam. Są to lekarze z doświadczeniem w takich przypadkach.
pozdrawiam serdecznie''
Skontaktowałam się z każdym z nich, ale ponieważ nie znalazłam odpowiedzi na moje pytanie co by zaproponowali, zadzwoniłam do Pana Macieja Michnowskiego ze Skarżyska Kamiennej, Pana Doktora nie zastałam jednak przesympatyczna Pani, która odebrała telefon po moim wyjaśnieniu sytuacji podała mi mail do Pana Michnowskiego ze szczegółowymi instrukcjami co najlepiej wysłać i poinformowała mnie, że Pan doktor sprawdza go co kilka godzin. Tak więc od razu po telefonie usiadłam i zaczęłam pisać mail wg. szczegółowych instrukcji : podając nr tel, krótką historię choroby Demona, zdjęcia RTG wykonane przed zabiegiem i po zabiegu oraz film, na którym widać jak pies się porusza (chodzi, biega).
Nie czekałam długo jakieś pół godziny później zadzwonił do mnie Pan Doktor Maciej Michnowski przez pół godziny szczegółowo opisywał mi co widzi na zdjęciach, że pojawiły się zwichnięcia, że widać zmiany zwyrodnieniowe. Opowiadał mi też jaki zabieg wykonałby, gdyby pies trafił do niego w wieku 5, 7, 10 miesięcy. Niestety dla Demona było już za późno, Demon miał już 11 miesięcy. Jemu została już tylko proteza stawu biodrowego i jeszcze jeden zabieg, który w prawdzie można wykonać u psa w tym wieku, ale ponieważ pewne zmiany zwyrodnieniowe są Demon się nie kwalifikuje, za chwilę i tak trzeba by było robić protezę. Pan Doktor potwierdził również moje obawy co do wykonania u Demona zabiegu amputacji głowy kości udowej. Pierwsze o co zapytał to ile pies waży. Zgodnie z prawdą odpowiedziałam, że 40 kg. Powiedział, że pies by się nie utrzymał , a za chwilę i tak szukalibyśmy dla niego protezy. Amputacja to zabieg , który wykonuje się u psów o wadze maksymalnie do 35 kg, ale nasi lekarze jakoś o tym nie wiedzieli, no poza jednym Mateuszem H. Ten człowiek niczego nie zyskał poświęcając mi swój cenny czas, niczego poza moją olbrzymią wdzięcznością, ale i tak chciał mi pomóc. Pan Doktor stwierdził, że jego zdaniem u Demona najbardziej sprawdzi się endoproteza. Polecił mi też Panią Doktor Beatę Degórską , do której napisałam identycznego maila jak wcześniej do Skarżyska.
Odpowiedź przyszła dość szybko. Pani Doktor zaproponowała zabieg endoprotezy. Poprosiła też o telefon w celu umówienia wizyty. Należy również powtórzyć zdjęcia RTG. Ponieważ Pani Doktor dysponuje protezami dla psów rosnących zdecydowałam, że wizytę umawiamy możliwie jak najszybciej i dlatego właśnie jedziemy do Warszawy w ten czwartek.
TRZYMAJCIE ZA NAS MOCNO KCIUKI.
Na koniec mam dla Was kilka ciekawostek :
Dzięki fb i trafieniu do grupy ''choroby ortopedyczne psów i kotów'' dowiedziałam się dlaczego lekarze w Bydgoszczy mówią jednym głosem.
Otóż właściciel kliniki A operuje u właściciela kliniki C, który przyjmuje pacjentów w klinice B. Jedno wielkie kolesiostwo tylko zwierząt szkoda.
CZEGO UNIKAĆ ?
- CZEKANIA, to najgorszy wróg w walce z dysplazją. Jeżeli jakikolwiek lekarz każe Ci czekać uciekaj bo to oznacza, że nie ma zielonego pojęcia o tym schorzeniu,
- PECTINECTOMI, samego zabiegu Pectinectomii od wielu lat się już nie wykonuje, w połączeniu z inną metodą tak bo tylko wtedy ma to sens (niestety nie pamiętam już jej nazwy, ale wspominał mi o tym właśnie Pan Michnowski, a jest to człowiek dysponujący olbrzymią wiedzą),
- LEKARZY, KTÓRZY NIE PROPONUJĄ ŻADNEJ INNEJ METODY NIŻ PECTINECTOMIA CZY AMPUTACJA zwłaszcza jeżeli tą drugą metodę proponują zastosować u molosa. Oznacza to jedno, że nie mają pojęcia o tym jak leczyć Twojego psa. Zastanów się czy komuś takiemu chciałbyś go powierzyć,
Z DYSPLAZJĄ WALCZYMY JUŻ PÓŁ ROKU OTO BILANS :
- niepotrzebne cierpienie Demona
- kulawizna,
- zaniki mięśniowe,
- zwichnięcia,
- stany zwyrodnieniowe,
- niezliczona ilość wydanych pieniędzy
(zdjęcia RTG - 200 zł każde, zabieg 200 zł, wizyty u lekarzy od 50 zł - 130 zł, a było ich kilkunastu, bieżnia wodna 1 wizyta - 60 zł za 30 min, a byliśmy na niej 16 razy, wydatki na paliwo - wolę ich nie podliczać, suplementy oraz leki też wolę nie liczyć bo nabawię się jeszcze depresji najtańszy kosztuje 55 zł na miesiąc, najdroższy 120 zł, konsultacja w Warszawie plus nowe zdjęcia RTG to koszt około 400 zł).
z moim psem był podobnie, biegaliśmy od weta do weta, a teraz jest już za późno z dysplazją niczego już nie zrobimy.
OdpowiedzUsuńWspółczuję
UsuńNieprawda ..nie ma co biegać od weta do weta a poszukać dobrego z prawdziwego zdarzenia specjalisty i wszystko jeszcze można zmienić.. w ostateczności pozostaje proteza.. z nią można żyć bardzo,bardzo długo..
OdpowiedzUsuńCi Panowie są uznawani za świetnych specjalistów, zupełnie nie wiem dlaczego co do protezy to właśnie temu poświęcę nowy post. Czasu niestety nie cofniemy możemy jedynie opowiedzieć o naszej walce i uświadomić innych jaką małą wiedzą dysponują często uznani ortopedzi. Cóż będziemy walczyć o Demona, bo to jedyne co nam pozostało
OdpowiedzUsuńskąd my to znamy
OdpowiedzUsuńMoje trzy psy miały zrobiony zabieg pectinectomi, z czego jeden w połączeniu z koagulacją spojenia łonowego. Psy dużo lepiej funkcjonują, więc mniemam, że wszystko zależy od tego kto trzyma skalpel... Operowaliśmy psy we Wrocławiu
OdpowiedzUsuńMoje trzy psy miały zrobiony zabieg pectinectomi, z czego jeden w połączeniu z koagulacją spojenia łonowego. Psy dużo lepiej funkcjonują, więc mniemam, że wszystko zależy od tego kto trzyma skalpel... Operowaliśmy psy we Wrocławiu
OdpowiedzUsuńSamej pectinectomii raczej się już nie wykonuje bo z reguły efekt jest krótkotrwały. Nie eliminuje ona problemu. Coraz częściej pectinectomię wykonuje się w połączeniu np. z odnerwianiem. Oczywiście masz rację, że sprawą kluczową jest to kto trzyma skalpel. Nam wmawiano, że zabieg się udał, ale kiedy zauważyłam, że pies chodzi po nim gorzej i zaczęłam wypytywać o to kiedy powinnam zaobserwować poprawę lekarze zaczęli odpowiadać bardzo wymijająco. Powinni ponosić odpowiedzialność za swoje działania
OdpowiedzUsuńCzy mogę prosić adres mailowy do tego weterynarza?
OdpowiedzUsuńKtórego konkretnie ?
UsuńCzy mogłabym prosić o namiary do polecanych przez panią lekarzy. Moja sunia ma 7 mieś. ma tak samo wystające , lużne stawy obydwa i zaproponowano nam daroplastykę. Nie wiem co mam robić? Czy się decydować czy jechać z psem do innego specjalisty? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńGdyby w przyszłości byli potrzebni dobrzy ortopedzi to osobiście polecam dwa nazwiska dr Beatę Degórską z SGGW w Warszawie tel. +48 22 59 361 26 oraz Karola chmielińskiego z Mławy tel. 501-530-997 / 501-530-996
UsuńWitam , jak można się z Panią skontaktować?
OdpowiedzUsuńNajszybciej chyba przez instagram https://www.instagram.com/mojezyciezrottweilerem/?hl=pl
UsuńDzień dobry, ja też poproszę o namiary do lekarzy, którzy pomogą w przypadku dysplazji u młodego 9 miesięcznego psa. Nie wiem do kogo się zgłosić żeby nie zaszkodzić.
OdpowiedzUsuńJa polecam dwóch lekarzy, ponieważ u obu leczyłam psa osobiście. Pierwszy to dr Beata Degórska z SGGW w Warszawie tel. +48 22 59 361 26, drugim jest Karol Chmieliński z Mławy tel. 501 530 997/ 501 530 996
UsuńWitam,
OdpowiedzUsuńMój pies ma dysplazje stawu biodorwego. Czuje że leczenie IRAP, które w tymmomencie wprowadziłam moze zawieść. Czy wiesz może ile kosztuje endoproteza, gdyż nie mogę znaleść nigdzie takiej informacji.
W zależności od jej rodzaju i ilości zużytego materiału ceny wahają się w granicach 6 000 - 8 000 za cementową lub 8 000 - 10 000 za bezcementową. Oczywiście są to ceny za jedną endoprotezę.
UsuńMam 8 letniego czarnego teriera z dysplazją. Czy ktoś może podać mi namiary na dr Macieja Michnowskiego. Nikt nie odbiera telefonu w przychodni Mavet a sprawa jest pilna. Nie wiem też czy mając tam rendgena. Pozdrawiam wszystkich
UsuńDzień dobry. Mam czarnego teriera z dysplazja chciałabym skontaktować się zmrocznyzniwiarz2@gmail.com żeby porozmawiać o endoprotezie. Czy jesteście taka szansa?
OdpowiedzUsuńW tym przypadku właściwa diagnoza i odpowiednie leczenie to podstawa
OdpowiedzUsuńTo prawda. Istnieje wiele metod leczących dysplazję. Ważne tylko, żeby trafić do dobrego lekarza, a to już niestety takie proste nie jest.
UsuńOdpowiednia diagnoza i leczenie to podstawa
OdpowiedzUsuń