Śmiać się czy płakać ?
Czekając dzisiaj z Demonem na wizytę u Pana Doktora natknęliśmy się na kobietę z Yorkiem. Powiem szczerze, że większość właścicieli tej rasy jest conajmniej nawiedzona. Nie twierdzę, że wszyscy, ale spora grupa jednak tak.
Do poczekalni wprowadziłam Demona jak zwykle, na krótkiej smyczy oraz w kagańcu. Był wyjątkowo grzeczny i psem tej Pani nie zainteresował się nawet w najmniejszym stopniu. Ładnie usiadł przy drzwiach i obserwował ulicę przez szklaną szybę. Jak tylko weszliśmy kobieta od razu odwróciła się do nas plecami i stanęła w najdalszym kącie zwracając się do swojego psa ''Nie mogę Cię puścić bo to będą Twoje ostatnie chwile, on Cię zje''. Myślę sobie ja pierwiastkuję - tylko jakby tak trochę mniej kulturalnie ciekawe jak miałby to zrobić w kagańcu. No, ale kobieta zaczęła panikować i wręcz wpychać się do gabinetu, w którym zwykle jest przeprowadzana rehabilitacja. Mój pies nawet na to towarzystwo nie patrzył. Wymieniłam z fizykoterapeutką porozumiewawcze spojrzenia i uśmiechy. W końcu weszła do gabinetu zabierając Demonowi przekąskę. Po wyjściu zapytała się czy ją wypuścimy z poczekalni. Nie wiem dlaczego mielibyśmy tego nie zrobić tym bardziej, że miejsce do przejścia było, ale żeby się pozbyć tej dziwnej istoty zrobiliśmy jej dodatkowe miejsce w postaci ponad 1 m odstępu od mojej ''krwiożerczej bestii''. Kobieta wychodząc ponownie mnie zdziwiła rozmawiając ze swoim psem '' Widzisz to prawdziwy pies'' i takie tam brednie. Nagle odwróciła się do Demona mówiąc ''Pewnie się dziwisz co to jest, w rodowodzie ma wpisane, że pies''. Myślę sobie kobieta nie jest normalna. Otóż co druga osoba ma yorka od wielu lat jest on rasą dość powszechną , żeby nie powiedzieć pospolitą, mam wrażenie, że posiada go już co druga osoba.
Demon bawił się z małymi hartami, buldogami, yorkami, bernardynami, psami pasterskimi, kundelkami. Poznał więcej ras niż ta kobieta dałaby radę wymienić, ale oczywiście jest duży więc na pewno wszystkie później zeżarł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz