Rottweiler

Rottweiler

niedziela, 27 marca 2016

Demon 31 dzień po operacji


31 dzień po resekcji głowy kości udowej 

Korzystając z okazji, że dzisiejszy dzień był ciepły i słoneczny postanowiłam zabrać Demona na wycieczkę, żeby poćwiczyć w terenie. Najpierw wybraliśmy się na Wybieg umiejscowiony na Okolu, żeby trochę popracować nad komendami oraz wykonać kilka ćwiczeń łapy. (równoważnia, tunel, skręty tułowia, popychanie, chodzenie, itp.). 




Po dotarciu na Wybieg zaczęliśmy pracę. Demon naprawdę ładnie pracował. Po jakiś 30 min zauważyłam brak jednej z saszetek treningowych. Zwinęłam więc tunel, zabrałam Demona i wyruszyliśmy na poszukiwania. Nie sądziłam, że ona jeszcze będzie na swoim miejscu, ale ku mojemu zdziwieniu dyndała sobie spokojnie na drzewie czekając na nas. Ktoś ją tam zawiesił. Za co dziękujemy :)




Skoro zguba się odnalazła wróciliśmy z Demonem na wybieg jeszcze chwilę poćwiczyć łapę. Gdy się zbieraliśmy przypięłam na chwilę niszczyciela do ogrodzenia, żeby spokojnie spakować tunel, niestety mój pies zobaczył owczarka, którym chciał się przywitać i trochę się szarpnął w efekcie czego nasza skórzana smycz po prostu nie wytrzymała napięcia i pękła. Nigdy wcześniej się nam to nie zdarzyło zwłaszcza, że każdorazowo przed wyjściem sprawdzam mocowania i wytrzymałość sprzętu, żeby uniknąć niespodzianek tego typu. 










Kiedy spakowałam Demona do samochodu stwierdziłam, że pojedziemy do domu, zabierzemy drugą smycz oraz linkę treningową i wybierzemy się nad jezioro, żeby Niszczyciel trochę pobrodził sobie w wodzie. 




Nad jeziorem Demon nie tylko ćwiczył, ale i zawierał nowe znajomości.  Szczególnie spodobała mu się 11 letnia labradorka, z którą chwilę pospacerował. Ponieważ dla Demona był to bardzo aktywny dzień co jakiś czas kładł się na piasku i odpoczywał. Nigdy nie zmuszam go do pracy ponad siły, a treningi i aktywność zawsze dostosowuję do jego możliwości fizycznych. 




















W domu Demon mógł liczyć na kilka godzin odpoczynku, w czasie których zdążyłam wypić spokojnie pierwszą dzisiaj kawę.Wieczorem razem z sąsiadką i jej psem wybraliśmy się na spacer po osiedlu. 




Usłyszałam dzisiaj, że znajomi obserwują mnie jak chodzę z psem na spacery, rano oraz w ciągu dnia i że się nieźle wkopałam no bo przecież nikomu się nie chce tego robić. Po części to prawda mam skłonności do lenistwa i gdyby nie Demon nie wychodziłabym z domu, a przynajmniej nie pieszo, a tak po prostu muszę. Wychodzenie z moim psem nie jest jednak dla mnie smutnym obowiązkiem, a przyjemnością. Faktem jest jednak to, że na pewno nie robiłabym tego sama. Nie odwiedziłabym tylu nieznanych dotąd miejsc, ani nie poznała wielu nowych osób. Posiadanie psa to niewątpliwie wielki obowiązek, ale i nieporównywalne szczęście. Dzięki Demonowi nasz dom stał się cieplejszy. 


Zwłoki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz