Rottweiler

Rottweiler

niedziela, 24 lipca 2016

Ósmy dzień wakacji z Demonem - Białogóra


Wreszcie słońce, 

Ponieważ pogoda od samego rana była słoneczna, a nam zostawało już coraz mniej czasu do wyjazdu postanowiłam, że choćby dzisiaj miało się pojawić tornado to Białogórę odwiedzimy. Tak też było. Rano przy śniadaniu jak zwykle urządziłam sobie pogawędkę z Państwem z Poznania, a później Demon na prośbę ich córki odbył sesję fotograficzną. Tata dziewczynki pochwalił Demona i stwierdził, że to bardzo grzeczny i łagodny pies chociaż jak zobaczył go pierwszy raz na korytarzu to nie wiedział cytuję ''który z nas był bardziej przerażony''. Mała jednak bała się podejść bliżej dlatego Demona podziwiała jak większość, z odległości. Za pozować z Demonem też się nie odważyła, ale poprosiła mnie o możliwość zrobienia mu kilku zdjęć. Po około 10 min sesji fotograficznej nasza gwiazda udała się na spacer, a Państwo z Poznania w podróż powrotną do domu.




Białogóra 

Białogóra to wieś położona w północnej Polsce, w województwie pomorskim. Wieś mieści się na Wybrzeżu Słowiańskim, na Kaszubach. Na plaży przy wejściu 33 zorganizowano letnie kąpielisko morskie obejmujące 100 m linii brzegowej. Co ciekawe Białogóra jest położona we wschodniej części Wybrzeża Słowiańskiego w odległości zaledwie 1,1 km od Morza Bałtyckiego, pomiędzy Władysławowem, a Łebą. W odległości około 2,5 km od wsi znajduje się zalesiona wydma Białogóra od której wzięło nazwę letnisko. W okół ciągną się lasy sosnowe.


Jak Cię złapię to Cię zjem XD


Każdy kto odwiedza Białogórę powinien wiedzieć, że jest ona w całości objęta Nadmorskim Obszarem Chronionego Krajobrazu. Przy wschodniej wsi zaczyna się Nadmorski Park Krajobrazowy. Natomiast w odległości około 200 m od północno-wschodniej zabudowy wsi znajduje się rezerwat przyrody Białogóra, który chroni fragmenty nadmorskiego lasu bagiennego oraz boru bażynowego. Rezerwat zajmuje powierzchnię około 211,07 ha. Natomiast północną oraz zachodnią część miejscowości oplata obszar ochrony siedlisk "Białogóra".

Kiedy dojechałam do Białogóry intuicyjnie zaparkowałam zaraz przy czymś na kształt Deptaka. Deptak wypełniony trylionem pierdół zawsze świadczy o bliskości morza. Wysiadając z samochodu, zauważyłam las, od jego strony wiał morski wiatr dlatego intuicyjnie udałam się w jego stronę. Po pewnym czasie mijała nas Pani z małym psem, którego Demon nie polubił. Pani wskazała nam drogę do plaży cały czas idąc przed nami i wskazując kierunek. Trzymałam się z Demonem w pewnej odległości, ale szłam za kobietą. Po jakiś 15 - 20 min dotarliśmy do morza. Kobieta poinformowała mnie, że normalnie plaże są o wiele szersze, ale po ostatnich intensywnych opadach deszczu są one o wiele węższe. Muszę przyznać, że piękniejszej plaży nie widziałam nigdy.






























Niestety udało nam się zrobić tylko kilka zdjęć, ponieważ baterie z aparatu padły, a przez wczorajszą awarie prądu nie byłam w stanie ich naładować, postanowiłam, że po 3 godz. smażenia tyłków na plaży pójdziemy coś zjeść i poszukamy sklepu posiadającego baterie. Odstawiłam Demona do samochodu i szybko podbiegłam do jednego ze stanowisk, żeby zamówić sobie belgijskie frytki z jakimś ostrym sosem. Pan polecił sos piri piri. Przytaknęłam, choć facet później zwątpił i po przygotowaniu frytek zapytał jeszcze raz ''na pewno ma być piri piri ?''. Odpowiedziałam, że tak bo lubię bardzo ostre potrawy, a w restauracjach indyjskich zamawiam tyko dania oznaczone czterema papryczkami. Pan stwierdził, że jak dla mnie to powinno być lekko pikantne i takie właśnie było. Ok brzuch był pełny więc postanowiłam, że teraz poszukamy baterii, które dość szybko odnalazłam na jakimś chińskim straganie. Później byłam na siebie zła, że wzięłam jedno opakowanie, ponieważ jakoś baterii pozostawiała wiele do życzenia. Paluszkami Alkalicznymi Panasonika udało mi się nagrać zaledwie jeden krótki film i zrobić kilka zdjęć aparatem, potem po prostu padły, a aparatu za nic nie udało mi się ponownie uruchomić.








































Po powrocie z plaży jak zwykle odstawiłam Demona do hotelowego pokoju, a sama udałam się na obżarstwo. Tym razem skorzystałam z hotelowej restauracji i zamówiłam naleśniki z lodami i gorącym sosem z malin. Sam naleśnik i sos były pyszne. Jeżeli natomiast miałabym ocenić lody to waniliowe nie miały sobie równych, wiśniowe były dobre, natomiast kakaowe cóż jak dla mnie nic nadzwyczajnego, ale w sumie to nic dziwnego skoro akurat za tym smakiem nie przepadam. 

3 komentarze:

  1. Bardzo ciekawe posty ,przyjemnie się czyta a zdjęcia przepiękne

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawe posty ,przyjemnie się czyta a zdjęcia przepiękne

    OdpowiedzUsuń