Rottweiler

Rottweiler

wtorek, 11 października 2016

Dwór w Lisewie - dzień pierwszy (tydzień trzeci)


Ciągle pada 

Ponieważ aura nie była sprzyjająca, postanowiłam, że dzisiaj żadnych wielkich wycieczek robić nie będziemy. Jakieś 12 km przed Lisewem zauważyłam jadący za mną na sygnale radiowóz. Przyznam szczerze, że w pierwszej chwili zrobiło mi się nieco gorąco i zaczęłam zastanawiać się ile oni właściwie widzieli. Droga była wąska dlatego zjechałam na pobocze pogodzona już z wizją mandatu za zbyt szybką jazdę. Kiedy policjanci mnie wyprzedzili, odetchnęłam z ulgą, okazało się, że zostali wezwani do pobliskiego sklepu. Cóż przynajmniej nie potrzebowałam już kawy :) Odjeżdżając jakieś 3-4 km od miejsca, w którym nieomal dostałam zawału byłam zmuszona zwolnić, gdyż warunki pogodowe bardzo się pogorszyły. Przed samym Lisewem warunki były już tak złe, że widoczność spadła niemal do zera. Samochody stawały, a ruch na drodze zamarł. Ponieważ od bramy hotelu dzieliło mnie kilka metrów, przejechałam je na spokojnie, powoli. Byle by tylko móc wreszcie postawić samochód, wyprowadzić Demona, zjeść cokolwiek i na chwilkę się zdrzemnąć. 












Chwilę po zameldowaniu pogoda nieco się poprawiła. Nadal padało, ale przynajmniej było widać drogę, a skoro bagaże zostały już wniesione, a samochód bezpiecznie odstawiony na swoje miejsce postanowiłam, że wyprowadzę Demona na spacer. Z jakiegoś powodu on bardzo lubi deszcz. Nie mam pojęcia dlaczego. 
































Po spacerze z Demonem poszłam na obiad. Ponieważ w hotelu odbywała się sesja zdjęciowa, której towarzyszyło małe zamieszanie postanowiłam, że pies zostanie w pokoju razem z ulubionym kongiem. Będąc już w restauracji przy okazji zapytałam o saunę. Ponieważ na sobotę nie było, żadnych zapisów zarezerwowałam ją tylko dla siebie. Po powrocie do pokoju postanowiłam się trochę zdrzemnąć. Po jakiś trzech godzinach obudziły mnie dziwne odgłosy. Okazało się, że po obiekcie chodzą turyści. Demon zaaferowany tym co dzieje się na dworze usiadł na łóżku, żeby lepiej widzieć zbliżających się ludzi. Nie zdradził swojej obecności nawet najmniejszym szczeknięciem. Jak większość przedstawicieli rasy siedział cicho i obserwował intruzów. W pewnym momencie jedna z Pań zaczęła zaglądać przez nasze okna, żeby zobaczyć pokój i w tym właśnie momencie Demon uznał, że tego już za wiele i głośno na nią szczeknął, tak jak tylko rottek potrafi. Zaskoczona kobieta wrzasnęła i potykając się o rabaty oraz własne nogi upadła na chodnik. Wścibstwo jednak nie popłaca. 


























Po powrocie z sauny zastałam Demona w takiej oto pozycji. Oczywiście śpiącego na hotelowym łóżku. Jak widać w ogóle nie przejął się moją nieobecnością. Powiem więcej wygląda na to, że postanowił skorzystać z nadarzającej się okazji i zająć cały materac.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz