Odpoczywamy
Dzisiaj postanowiłam pozostać w hotelu i rozejrzeć się z Demonem po okolicy. Zwiedzaliśmy pobliskie pola i chodziliśmy zupełnie nowymi dla nas ścieżkami. Demon najbardziej jednak był zainteresowany zwierzętami. Kucyki, kozy i króliki musi odwiedzić każdego ranka. Nasze poranne spacery zawsze zaczynamy od mini zoo, w którym aktualnie największym wrogiem jest wcześniej ni zauważany przez Niszczyciela struś.
Dzisiaj miałam okazję chwilę porozmawiać z właścicielem obiektu, który po zobaczeniu Demona natychmiast zatrzymał się, żeby zamienić ze mną kilka zdań. Okazało się, że sam również ma rottweilery. Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się chociaż zobaczyć zdjęcie tych czterech czarnulek.
W różnego rodzaju dworach, pałacach czy zamkach najbardziej podoba mi się olbrzymia przestrzeń, która zazwyczaj okala takie miejsca. Nie ma w nich ścisku czy kilkumetrowego trawnika, na którym wszyscy się kotłują. Można swobodnie posiedzieć z dala od zgiełku wielkich miast, które większość z nas ma na co dzień. Muszę jednak przyznać, że Demon wspaniale się tutaj odnajduje. W ogóle nie ma ochoty wracać do pokoju, zdecydowanie bardziej lubi przebywać na zewnątrz.
Ponieważ w Gościńcu jestem z Demonem sama pracownicy zaproponowali, że można go wypuszczać na korytarz. Muszę przyznać, że kiedy upewniłam się, że w pobliżu nie ma żadnych natrętnych turystów wypuszczałam Demona z pokoju. Jednak pies był cały czas pod nadzorem, żebym w razie czego mogła odpowiednio szybko zareagować. Niszczyciel chłonął wszystkie zapachy i wkładał nos niemal w każdą dziurę. Jednak kiedy zaczął nadmiernie interesować się powieszonymi na korytarzu lisimi skórami, próbując ciągnąć je za ogon, natychmiast musiałam go od nich zabrać, żeby przypadkiem czegoś nie uszkodził.
Po południu Demon zaczął ciągnąć w stronę pobliskich pól. Najwyraźniej zatęsknił za buszowaniem w zbożu, które bardzo polubił podczas pobytu w Bychowie. Niszczyciel za każdym razem stara się opóźnić powrót do hotelu co chwila pokładając się na ziemi. Przyznam, że bywa to czasem męczące i czasem nawet denerwuje, jednak z drugiej strony wcale mu się nie dziwię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz