Fale nam nie straszne
W prawdzie Demona z wodą oswoiłam już zeszłego lata jednak przed morskimi falami uciekał notorycznie, nie byłam w stanie przezwyciężyć tego lęku. Jako czteromiesięczny szczeniak starał się, żeby morska woda nawet nie dotknęła jego łap. Nie zmuszałam go. Zaczęłam naukę oswajania go z wodą nad jeziorem z płytką, spokojną linią brzegową i to zaprocentowało. W krótkim czasie Demon nie tylko oswoił się z wodą, ale i polubił pływanie. Postanowiłam ponownie spróbować go oswoić z morzem i falami. Demon szybko wskakiwał do morza, ale gdy tylko widział falę natychmiast uciekał na brzeg. Ponieważ w dwóch kolejnych dniach nie było nawet najmniejszych fal pies coraz chętniej oddalał się od brzegu. Trzeciego dnia fale przestały mu przeszkadzać i Demon pływał już nie zwracając na nie najmniejszej uwagi.
Oczywiście niedaleko nas ponownie rozłożyli się Państwo od ''kanapek'' na których wczoraj tak uporczywie szczekał Demon, ale tym razem widząc nas Państwo zaśmiali się i powiedzieli coś w stylu ''dzisiaj jeść nie będziemy''. Najwyraźniej Demon musiał ich swoim zachowaniem rozbawić.
Jak możecie się domyślić droga powrotna do samochodu, podobnie jak poprzedniego dnia nie była , łatwa i trwała dość długo. Demon co chwila się pokładał i nie chciał iść. Ten krótki odcinek pokonywaliśmy przez ponad godzinę. Byłam głodna, zmęczona i szczerze miałam dość tego nieustannego polegiwania Demona, ale z drugiej strony co miałam zrobić ? Zostawić go ? Zmuszać do marszu ponad możliwości ? Nie. Trzeba było po prostu zacisnąć zęby i jakoś dotrwać do tego momentu, gdy znajdziemy się w pobliżu samochodu.
Po powrocie do hotelu zostawiłam Demona w pokoju, wymieniłam mu wodę, dosypałam jedzenia i udałam się na obiad, ale i tym razem nie znalazłam niczego zadowalającego w karcie menu. No może danie dla dzieci, ale ponieważ byłam strasznie głodna postanowiłam zaryzykować i je zamówić. Jedzenie było w miarę dobre choć przyznam, że jak dla mnie mogłoby być trochę bardziej doprawione.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz