Rottweiler

Rottweiler

piątek, 17 czerwca 2016

Open Box - firma PSIABUDA


Czyli otwieramy paczkę 

W paczce były głównie przysmaki, pasta do czyszczenia zębów oraz mata chodząca firmy TRIXIE. Niestety, ponieważ nasze zamówienie zostało pomylone to zamiast maty o wymiarach 90 cm na 50 cm dostaliśmy matę o wymiarach 50 cm na 40 cm. Początkowo byłam zła, chwilę później postanowiłam zadzwonić do sklepu i poprosić o wymianę. Odebrała miła kobieta, która od razu przyznała się do pomyłki, szybko zamówiła kuriera, który miał odebrać ode mnie zwrot i przy okazji dostarczyć właściwą matę. Ja musiałam tylko wydrukować wygenerowany przez firmę list przewozowy. 








Choć początkowo Demon gryzł przysmaki dentystyczne to tak naprawdę ograniczył się jedynie do ich rozłożenia na czynniki pierwsze, nie pokusił się jednak o to, żeby je schrupać :) Podobnie było z próbką karmy, którą dostaliśmy gratis od firmy. Ich w przeciwieństwie do innych mój krytyk kulinarny nie chciał nawet spróbować.



 



Fora 10 to gryzaki dentystyczne dla psów, których specjalny kształt, odpowiednia giętkość i twardość pomaga w usuwaniu kamienia nazębnego, a przynajmniej tak twierdzi producent. Skład: skrobia ziemniaczana, gliceryna, celuloza, drożdże, papaja lub borówka (384mg/1kg), barwniki. Z pewnością nie jest to smakołyk, który dostarczy psu jakichkolwiek wartości odżywczych, dlatego nie powinniśmy podawać go zbyt często. 




Woolf Soft Chicken with Cod Sandwich -  "kanapki" z kurczaka oraz dorsza dla psów to jedyny smakołyk z całego zamówienia, za którym Demon wprost szalał. Idealne jako nagroda lub przekąska między posiłkami. Strunowe zamknięcie zapewnia dłuższe przechowywanie produktu bez tracenia walorów smakowych. Skład: kurczak 77%, dorsz 20%, minerały, skrobia, gliceryna. 





Próbka karmy ESSENTIAL Superior Living - Demon nie chciał jej nawet spróbować. Wg producenta karma to kompletny pokarm dla psów dorosłych wszystkich ras. Formuła ESSENTIAL Superior Living oparta na 65% udziale składników mięsnych w tym mięsa z kurczaka, kaczki, łososia i pstrąga, produkowana bez dodatku kukurydzy, soi, czy produktów mlecznych jest w szczególności przeznaczona dla psów o normalnej aktywności. Skład : Świeży kurczak i kaczka, suszony kurczak i kaczka, słodkie ziemniaki, groszek, świeży łosoś i pstrąg, owies, siemię lniane, świeże całe jaja, tłuszcz kurczaka, ziemniaki, wyciąg z wątroby, kapusta, lucerna, witaminy i minerały, probiotyki MOS i FOS, glukozaminy i chondroityny, MSM, acai, żurawiny, borówki, jeżyny, jabłka, pomidory, pomarańcze, gruszki, marchew, szpinak, kalafior, wodorosty, nagietek, żeń-szeń, zielona herbata, imbir. Karma jest konserwowana rozmarynem i naturalnymi antyutleniaczami. Produkt nie zawiera GMO



Stoma-żel jest kosmetykiem weterynaryjnym przeznaczonym do pielęgnacji jamy ustnej. Dodatek chlorheksydyny do pasty wpływa na ograniczenie rozwoju niepożądanej mikroflory w jamie ustnej, usuwa nieprzyjemny zapach oraz utrzymuje higienę zębów i dziąseł. Według producenta dodatek smakowo-zapachowy sprawia, że zwierzęta łatwo akceptują stosowanie pasty. Niestety nie mogę tego potwierdzić, Demon zdecydowanie bardziej woli pastę do zębów trixie.  Wskazania: Higiena zębów. 
Stosowanie: 1-2 razy w tygodniu lub codziennie w zależności od stanu uzębienia. Pastę nakładać za pomocą szczoteczki do zębów, palca lub kawałka gazy. Łagodnie wcierać. Nie wypłukiwać. Unikać kontaktu z oczami. Składniki: AQUA, CALCIUM CARBONATE, CETEARETH-12, ALUMINUM SILICATE, CHLORHEXIDINE DIGLUCONATE, TITANIUM DIOXIDE, PARFUM







Trixie Mata chłodząca dla psów - wyjątkowa mata chłodząca dla psów, doskonale sprawdzi się podczas upalnych dni. Używanie maty nie wymaga użycia prądu czy moczenia w wodzie i zamrażania. Mata aktywuje się po położeniu się na niej psa, w środku znajduje się specjalny czynnik chłodzący, który aktywuje się pod wpływem ciężaru psa. Mata chłodzi przez kilka godzin i jest gotowa ponownie do użytku po krótkiej przerwie. Można ją stosować wewnątrz budynku, w klatkach czy podczas zabaw i wypoczynku na świeżym powietrzu.

niedziela, 12 czerwca 2016

Open boksy - czyli o tym jak wpadłam w szał zakupów


Ostatnio Pan Demona stwierdził, że mam mu coś wybrać, a on mu to kupi. Dwa razy nie musiał powtarzać, bo niemal od razu zaczęłam wyszukiwanie rzeczy, które mogłabym kupić Demonowi. Oczywiście skoro część rzeczy dostał od Pana to dlaczego nie miałabym mu kupić czegoś od siebie ? Tak więc wyszukałam to co mnie interesuje i zaczęłam składanie zamówień. Na pierwszy ogień poszły adresówki z firmy DREAMID, ponieważ chciałam mieć adresówkę przy każdej obroży, tak profilaktycznie na wszelki wypadek. Gdyby, np. zerwała się smycz, gdyby wypadła mi z ręki lub stało się cokolwiek innego co spowodowało by, że mój pies oddaliłby się ode mnie. Chciałabym, żeby osoba, która go znajdzie wiedziała co zrobić i gdzie zadzwonić. Zamówienie przyszło prawie dokładnie takie jak chciałam, poza oczywiście jedną adresówką, która miała kształt inny niż wskazany w moim zamówieniu. Poza tym muszę przyznać, że firma działa dość sprawnie, ponieważ po 3 dniach od momentu zakupu towar miałam u siebie w domu. 




Na drugi ogień poszła firma HANAMA, w  której kupiłam Demonowi kaganiec fizjologiczny (CHOPO). Ten rodzaj kagańca poleciła nam Pani doktor Beata Degórska podczas rutynowej kontroli. Powiedziała, że jest to kaganiec, w którym pies może za równo ziewać, pić, pływać bez żadnych ograniczeń. Jeszcze wtedy nie wiedziałam jak taki kaganiec wygląda, ani nawet, że istnieje. Dlatego Pani doktor uprzedziła, żebym nie przerażała się jego wielkością i że zaraz mi taki kaganiec przyniesie. Kiedy go zobaczyłam pomyślałam sobie ''o matko jaki on jest wielki'', ale po powrocie do domu, powoli zaczęłam przymierzać się do kupna. Powoli zaczęłam zagłębiać się w ten temat i kiedy przyszedł czas zakupów postanowiłam, że go kupię. Chciałam, żeby w trakcie wakacji pies mógł normalnie dyszeć i chłodzić się podczas upałów. Podobnie jak poprzednia przesyłka i ta przyszła do mnie w błyskawicznym tempie. Kaganiec na Demona jest trochę za duży, ale dlatego, że kupiłam go już na dorosłego rottweilera, a nie na ciągle jeszcze rosnącego szczeniaka. 







Ponieważ chwilowo z jedzenia naturalnego musiałam przerzucić Demona na suchą karmę postanowiłam, że zakupię mu specjalny pojemnik do przechowywania kulek, żeby te nie wietrzały. Znowu zaczęłam więc poszukiwania, nie ukrywam, że wybrałam taki, który jest nie tyko praktyczny, ale i estetycznie wykonany, czyli pojemnik firmy CURVER,  kupiony w firmie BGS POLAND S.A. Dostawa podobnie jak w dwóch poprzednich firmach była nie tylko sprawna, ale i szybka. 










Poza adresówkami, kagańcem oraz pojemnikiem na karmę postanowiłam zamówić też obrożę PatentoPet z wbudowaną smyczą, nową plecioną smycz, piłkę oraz karmę mokrą. Zamówienia dokonałam w sklepie PUPILAND, który w ramach gratisu przesłał też psie smaczki. Demonowi z całego zamówienia najbardziej spodobała się karma mokra i piłka, reszta natomiast nie zrobiła na nim jakiegoś wielkiego wrażenia. Ciasteczka, które Demon dostał w prezencie wyraźnie mu nie zasmakowały. 














Na ostatnią paczkę, w której między innymi jest pasta do zębów oraz mata chłodząca nadal czekamy. Mam nadzieję, że mata okaże się strzałem w dziesiątkę i pies będzie mógł się chłodzić w upalne dni. 

piątek, 10 czerwca 2016

Szukanie dziury w całym czyli szybka instrukcja jak z niczego zrobić problem


Cierpliwość ...

Właściciele rottweilerów muszą wykazywać się wielką cierpliwością jednak nie do swoich psów, a do innych ludzi. Niejednokrotnie doświadczyłam sytuacji kiedy to właściciele niesfornych ''maltańczyków'', ''yorków'' czy ''shi tzu'' za 300 zł zachowywali się w sposób więcej niż niedorzeczny. Osoby takie powinny być pod stałą obserwacją psychiatryczną i nie mówię tutaj o wszystkich właścicielach małych psów, ale o tej przeważającej części. Mówię, a raczej piszę o osobach, które mają pewnego rodzaju zaburzenia świadomości, mówię o osobach, które pozbawione są umiejętności logicznego myślenia oraz o takich, którym się wydaje, że są epicentrum wszechświata. Jak dla mnie są co najwyżej wrzodem na tyłku, ale jest to oczywiście moja opinia.





Kiedyś będąc nad jeziorem spotkałam psa pokroju maltańczyka biegającego luzem i zbliżającego się do mojego psa, któremu poluźniłam smycz, żeby nie napinać jego mięśni i nie prowokować go do ataku czy zachowań agresywnych. Pańcia maltańczyka oczywiście miała pretensje, że jak ja mogę poluźniać smycz, że ona prosi, żeby tego nie robić więc krótko, zwięźle i trochę bezczelnie odparłam, że ''sorry, ale mój pies jest na smyczy, a jej biega luzem więc to ona swego musi pilnować'' po czym obrażona pańcia podreptała za swoimi 300 zł. Odkąd mam Demona poznałam wielu wspaniałych ludzi, głównie miłośników rasy, ale jednocześnie dla równowagi opadłam w wiele rożnych konfliktów, mniejszych lub większych w zależności od tego jak bardzo ktoś mnie zdenerwował. Innym razem wchodząc na teren swojego bloku stanął za mną facet, Demon intuicyjnie usiadł obok mnie i zaczął faceta obserwować. Nie wyrywał się, ani nie szarpał w jego stronę po prostu siedział, ale oczywiście facetowi się to nie podobało, a przecież nie musiał stać tak blisko kiedy wbijałam kod do bramy. Zaczął zwracać się do mnie w mało uprzejmy sposób dlatego odpowiedziałam na jego zaczepi równie miło. 
Jeszcze innym razem byłam z Demonem, Agą i jej psem na jej osiedlu, a ponieważ Aga chciała wejść do apteki, żeby coś kupić zapytała się czy dam sobie radę z dwoma psami, zaśmiałam się i powiedziałam, że jakoś sobie poradzę. Psy na smyczach leżały w prawdzie blisko wejścia, ale zupełnie nie interesowały się osobami, które wchodziły czy wychodziły do apteki, były zajęte tylko sobą więc nie musiałam ich specjalnie pilnować. W pewnym momencie wyszła z apteki jakaś babcia i uwierzcie mi, że na tamtym osiedlu to nic nowego ponieważ ludzie po 70 - tce stanowią tam jakieś 90 % populacji. Babcia spojrzała na Demona, który na nią nawet nie zerknął i  stanęła jak wryta powtarzając w kółko ''o Boże, o Boże'' na co nieco złośliwie odparłam ''To nie Bóg to Demon''. Mina babci bezcenna. 


Piękny niewymuszony uśmiech jak u akwizytora XD


Wielokrotnie słyszałam, że jak Demon urośnie to nie dam rady go utrzymać mimo, że  jak do tej pory  nigdy nie miałam z tym nawet najmniejszego problemu, no ale wiadomo, że ONI wiedzą lepiej. 
Nawet nie jestem w stanie zliczyć ile razy zdarzało mi się usłyszeć, że ten pies na pewno mnie zje, mniej więcej jak będzie miał 3 lata bo waśnie wtedy czaszka rottweilerów przestaje rosnąć, a mózg robi to nadal i przez to są zmiany w mózgu po których w psie uaktywnia się gen mordercy. Ostatnio usłyszałam rozmowę dwóch dziewczyn, które po minięciu mnie i Demona zaczęły dość burzliwą dyskusję o rottweilerach, szło to mniej więcej tak : 

L 1 : Rottweilery to fajne psy
L 2 : Niby fajne, ale po 3 latach duszą właścicieli

Dalej nie słuchałam bo po tym jednym zdaniu witki mi opadły, a takich bzdur dziennie słyszę wiele, zbyt wiele. Wielokrotnie na widok mój i Demona ludzie schodzą nam z drogi, początkowo trochę mnie to denerwowało, ale teraz cieszę się z większej przestrzeni osobistej :) 
Wiele razy słyszałam też,  że mój pies na pewno zje innego bo tamten jest mały. Taaa na pewno zje go z kagańcem zapiętym na psyku, bo przecież jest mordercą, a mordercy zjadają małe biedne pieski.




Dzisiaj dla odmiany wracając z Niszczycielem, zauważyłam sąsiada, na którego Demon zaczął szczekać więc od razu zaczął komentować, że niedługo to go nie utrzymam. Nie bardzo rozumiem związek między zwykłym szczekaniem, a problemem z utrzymaniem psa, którego zresztą nigdy nie miałam. Odparłam, ''że potrafię go utrzymać'', a ten znowu swoje ''że go nie utrzymam, że go nie utrzymam'' i tak w kółko odpowiedziałam, że wiem lepiej i że nie zamierzam dyskutować z kimś kto takiego psa nie miał kierując tym samym swoje kroki do klatki. Oczywiście facet nie dawał za wygraną i skoro nie dałam sobie powiedzieć, że przecież nie dam rady utrzymać mojego psa to trzeba było zaatakować inaczej. Facet zaczął dyskutować, że mam uważać jak sprzątam balkon bo na dole jest pełno sierści i pewnie też sików, chociaż nigdy nie zmiatam sierści poza balkon, a ładnie zgarniam ją na szufelkę i wyrzucam do kosza. Nigdy też mój pies nie załatwia się w domu, ani tym bardziej na terenie bloku bo przecież nie po to płacę spółdzielni bajońskie kwoty, żeby żyć w brudzie. No, ale facet wie lepiej. Ciekawe, że liście, igliwie i pyłki, które zapychają mu kratkę odpływową jakoś nie robią na nim wrażenia, ale jak się nie ma powodu do kłótni to zawsze można sobie jakiś wymyślić. 




Przeciętnego właściciela rottweilera takie sytuacje, głupie komentarze oraz przytyki spotykają kilka razy dziennie. Zdarzają się dni, kiedy jest spokojnie, zdarzają się nawet takie kiedy spotka się jakiegoś sympatyka rasy i wtedy jest miło, ale przeważająca większość to ludzie głupi, którzy wzbudzają moją agresję. Nie zamierzam jednak rezygnować z tej rasy tylko dla świętego spokoju i uznania ludzi, którzy tak naprawdę mnie nie obchodzą. 

A jakie są Wasze doświadczenia i historie ?

Spacer nad Kanałem, a Barszcz Sosnowskiego


Wysypisko przy terenie rekreacyjnym 

Ponieważ ostatnio miałam sporo  na głowie oraz dwa wtedy już rozpoczęte posty, to reszta musiała po prostu zaczekać na chwilę wolnego czasu, ale jak to zwykle bywa, gdy ta chwila nadeszła to wena odpłynęła na dobre. Tak więc post o niezbyt przyjemnej woni rozkładających się śmieci i Barszczu Sosnowskiego pojawia się dopiero teraz chociaż od owego spaceru minęło już kilka dni. W weekend postanowiliśmy razem z partnerem zabrać Demona nad Kanał, żeby powęszył w nieco innym miejscu, chcieliśmy dostarczyć mu innych niż zwykle bodźców. Przechadzając się nad Kanałem Bydgoskim po pokonaniu mniej więcej połowy trasy poczuliśmy straszliwy smród początkowo sądziliśmy, że zapach pochodzi z wody, która najwyraźniej jest strasznie zanieczyszczona. Postanowiliśmy więc przyspieszyć i przejść na drugą stronę, tam gdzie zaczynają się łąki. Jednak po drugiej stronie Kanału niezbyt przyjemna woń zaczęła nasilać się jeszcze bardziej. Okazało się, że przyczyną niezbyt przyjemnego zapachu nie jest woda, a kupa rozkładających się śmieci znajdująca się na terenie jednej z firm położonych zaraz za terenem zielonym. Nie wiem, kto zezwolił na składowanie ich w taki sposób i w miejscu położonym przy terenach rekreacyjnych, ale moim zdaniem powinien mocno popukać się w czoło. Równie dobrze takie wysypisko można by zorganizować na Wyspie Młyńskiej lub np. na Starym Rynku. 






































Barszcz Sosnowskiego 

Wracając do domu przy Kanale zauważyliśmy roślinę, którą początkowo mylnie wzięliśmy za Barszcz Sosnowskiego. Zaniepokojeni postanowiliśmy zrobić kilka zdjęć, żeby przesłać je później do Wydziału. Barszcz Sosnowskiego, czyli tak zwana "zemsta Stalina", to roślina, która jest bardzo niebezpieczna dla ludzi, a zwłaszcza dzieci i osób starszych. Kontakt z rośliną powoduje oparzenia skóry nawet III stopnia, ich następstwem są pęcherze ropne gojące się nawet przez kilka lat, a w skrajnych przypadkach również śmierć.


Barszcz Sosnowskiego


Barszcz Sosnowskiego (Heracleum sosnowskyi Manden) to inwazyjny chwast z rodziny selerowatych (Apiaceae). Do Polski został sprowadzony z Kaukazu pod koniec lat 50 XX wieku. Roślina była uprawiana na wielką skalę aż do lat 70 XX wieku. Początkowo miał służyć jako pasza dla bydła, jednak z powodu problemów związanych z uprawą oraz zbiorem zaczęto masowo porzucać jego uprawy. Barszcz Sosnowskiego często rośnie w pobliżu, a nawet w tych samych skupiskach co Barszcz Olbrzymi (Mantegayjski), który oczywiście jest równie niebezpieczny jak zemsta Stalina. Barszcz Sosnowskiego jest objęty prawnym zakazem uprawy, rozmnażania i sprzedaży na terenie Polski.



Wygląd 

Barszcz Sosnowskiego przypomina nieco wyrośnięty koper, ale jest od niego o wiele wyższy, ponieważ osiąga nawet 4 metry wysokości. Zemsta Stalina ma bruzdowaną łodygę, o średnicy około 10 cm, wewnątrz pusta, rzadko owłosiona, zielona  na górze, a na dole pokryta purpurowymi plamkami. 


Barszcz Sosnowskiego - Liście


Jego liście są duże oraz szerokie o średnicy od 120 cm -  do 160 cm. Kwiaty zebrane są w gęsty i duży baldach o średnicy nawet do 50 cm, baldach składa się z 30 - 75 baldaszków wyrastających na krótko owłosionych promieniach. Kielich jest drobny, pięcioząbkowy. Korona natomiast składa się z 5 białych płatków osiągających 10 mm długości. 


dolna część łodygo barszczu 

Nasada baldachu


Młody baldaszek z rozwijającymi się kwiatami


Niebezpieczne substancje 

Zagrożenie dla zdrowia oraz życia ludzi stanowią występujące w soku oraz w wydzielinie włosków gruczołowych barszczu furanokumaryny. Związki te w obecności promieni UVA i UVB, które występują w świetle słonecznym, wiążą się z DNA komórek skóry i powodują oparzenia II oraz III stopnia. Siłę takiego oparzenia można porównać do polania się wrzątkiem. Powiatowa Stacja Sanitarno - Epidemiologiczna w Słupsku podaje, że odkryto również działanie rakotwórcze i teratogenne, czyli powodujące wady płodu niektórych furanokumaryn wytwarzanych przez ten gatunek rośliny. Barszcz Sosnowskiego jest najbardziej niebezpieczny w okresie kwitnienia oraz owocowania, ponieważ wtedy odnotowuje się bardzo wysoką temperaturę powietrza, co prowadzi do tego, że związki furanokumarynowe wydostają się z barszczu w postaci oprysków i osadzają się na skórze osób przebywających w jego pobliżu. Właśnie w tym okresie nawet pośredni kontakt z rośliną jest bardzo niebezpieczny. 




Występowanie 

Barszcz to roślina silnie i szybko rozprzestrzeniająca się na terenie, a nasz klimat bardzo mu odpowiada. Zemsta Stalina rośnie głównie w miejscach nieużytkowanych przez człowieka, tj. jak odłogi, łąki, pobocza dróg. Bardzo często barszcz rośnie wzdłuż brzegów rzek, jezior, na polach uprawnych, pastwiskach, w ogrodach, a nawet w parkach. Według ostatnich doniesień barszcz coraz częściej można również spotkać w lasach olchowych oraz łęgowych. 





Zasady bezpieczeństwa 

Należy unikać bezpośredniego kontaktu z tą rośliną, a w okresie kwitnienia oraz owocowania również pośredniego. W razie zaistnienia bezwzględnej konieczności należy chronić skórę, ubierając się szczelnie, w strój z materiałów syntetycznych, wodoodpornych, w tym rękawice z długimi rękawami. Materiały z włókien naturalnych takich jak bawełna czy len wchłaniają sok i są penetrowane przez włoski roślin.  Bezwzględnie  należy chronić  oczy, zakładając gogle, ewentualnie okulary. Jeżeli doszło do kontaktu z rośliną, należy niezwłocznie i dokładnie obmyć skórę wodą z mydłem oraz unikać ekspozycji podrażnionych miejsc na światło słoneczne przynajmniej przez 48 godzin. W przypadku kontaktu soku roślin z oczami, należy dokładnie przemyć je wodą oraz chronić przed światłem najlepiej nosząc okulary z filtrem chroniącym przed ultrafioletem. Jeśli doszło do podrażnienia skóry, objawy zapalne zmniejsza zastosowanie miejscowo maści kremów kortykosteroidowych, a w przypadku bardzo dużego poparzenia i pogorszenia stanu zdrowia należy udać się do lekarza. 

Arcydzięgiel 

Arcydzięgiel, nazywany też litworem, od 2014 roku objęty jest w Polsce ochroną. Arcydzięgiel (Angelica archangelica L., Archangelica officinalis Hoffm.) – to gatunek rośliny z rodziny selerowatych. Ma wiele nazw zwyczajowych i ludowych: angelika, dzięgiel lekarski, dzięgiel wielki, anielskie ziele, archangielski korzeń, anielski korzeń. Występuje w stanie dzikim w górzystych i wilgotnych terenach Europy i Azji. W Polsce podgatunek typowy rośnie w Sudetach i Karpatach, podgatunek nadbrzeżny występuje w pasie wybrzeża i dolinach rzek. Jest to gatunek rodzimy. Osiąga wysokość do 2,5 metra, a gatunek nadbrzeżny nawet do 3 metrów. 




Arcydzięgiel jest szeroko stosowany w zielarstwie, a olejki uzyskane z tej rośliny mają działanie rozkurczowe, antyseptyczne, a nawet uspokajające. Korzeń arcydzięgla stosuje się między innymi w stanach skurczowych przewodu pokarmowego, dolegliwościach trawiennych czy braku apetytu. Wykorzystywany jest również do nacierania przy nerwobólach oraz bólach reumatycznych.




Jak rozróżnić Barszcz od Arcydzięgla ?

Przede wszytskim szkodliwy barszcz posiada małe, wystające włoski, które są wszędzie, najczęściej jednak możemy je zobaczyć na ogonkach liści oraz łodydze. To na nich właśnie gromadzi się szkodliwa substancja, która wchodzi w reakcję ze słońcem i powoduje poparzenia. Obie rośliny różnią się również kwiatostanem. - Arcydzięgli są skupione w kule, barszczu są bardziej rozłożyste. Poza tym Arcydzięgiel rośnie raczej samotnie, a Barszcz Sosnowskiego rośnie w skupiskach. Jeżeli nie mamy pewności na jaką roślinę trafiliśmy, nie niszczmy jej bezmyślnie tylko zadzwońmy po straż miejską lub do odpowiedniego wydziału. Zawsze możemy też zrobić zdjęcia i przesłać je do urzędu Miasta, który zweryfikuje czy natrafiliśmy na roślinę leczniczą czy trującą. 

Gdzie zgłosić występowanie Barszczu Sosnowskiego 

Możemy nasze obawy zgłosić Straży Miejskiej lub do Wydziału Zarządzania Kryzysowego w danym mieście. W Bydgoszczy Barszcz pojawił się między innymi na działkach ROD w pobliżu ul. Toruńskiej oraz na obrzeżach Leśnego Parku Kultury i Wypoczynku. 

Na koniec spaceru Demon nie miał już najmniejszej ochoty przebierać łapami i po prostu położył się na środku drogi, żeby odpocząć.












Bibliografia : 

- http://www.poradnikzdrowie.pl/zdrowie/urazy-wypadki/barszcz-sosnowskiego-jak-rozpoznac-i-leczyc-oparzenia_41798.html
- By Krzysztof Ziarnek, Kenraiz - Praca własna, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=26550866
- http://wiadomosci.radiozet.pl/Wiadomosci/Kraj/Barszcz-Sosnowskiego.-Jak-wyglada-Objawy-poparzenia-zwalczanie-00007277  
-  http://grodzisknews.pl/uwaga-na-barszcz-sosnowskiego
-  http://nowosci.com.pl/210334,Barszcz-atakuje-Myslecinek.html
- Anna Mazerant: Mała księga ziół. Warszawa: Inst. Wyd. Zw. Zawodowych, 1990. ISBN 83-202-0810-6
- Zbigniew Mirek: Kwiaty Tatr. Przewodnik kieszonkowy. Halina Piękoś-Mirkowa. Warszawa: MULTICO Oficyna Wyd., 2003. ISBN 83-7073-385-9
- Lesley Bremness: Wielka księga ziół