Rottweiler

Rottweiler

wtorek, 17 stycznia 2017

Nie przerost flory, nie patologiczne zaburzenie wchłaniania, nie choroba egzotyczna


Czyli o tym jak długa jest czasem droga do postawienia prawidłowej diagnozy 

Latem i jesienią praca nad zachowaniami niepożądanymi szła całkiem ładnie. Niestety zimną nastąpiło znaczne pogorszenie zachowania. Zaczęło się rzucanie na wcześniej ignorowane, niezauważane obiekty takie jak np. duże samochody, namioty, płachty materiałów. Czasami miałam wrażenie, że pies wstaje już w złym humorze, że jest rozdrażniony już w momencie kiedy otwiera oczy. Nie rozumiałam tego i nie potrafiłam mu w żaden sposób pomóc. Skupianie uwagi raz wychodziło, raz nie. Zdarzały się dni, kiedy Demon ignorował wszystko w okół, nawet mnie, zdarzały się też takie kiedy reagował na wszystko. Było ciężko. Początkowo myślałam, że pies przejawia zachowania agresywne bo coś go boli. Po głowie krążyły tysiące myśli. Zaczęłam podejrzewać, że druga łapa się pogorszyła i dysplazja daje o sobie znać.




I tak w grudniu miałam pojechać na RTG, żeby skontrolować jej stan. Niestety przypałętał się nam jakiś wirus i wizytę trzeba było przełożyć na styczeń. Chcieliśmy sprawdzić czy mimo ograniczenia ruchu jej stan się pogarsza czy też może nie zmienia. Ponieważ miała to być już 9, albo 10 narkoza Demona postanowiłam ponownie go przebadać. Robię to regularnie co około  3 - 4 miesiące. W tym czasie pies znowu zaczął tracić na wadze więc poza morfologią i szczegółowym jonogramem postanowiłam zrobić badania na przyswajanie. Coraz częściej podejrzewałam, że poprzednie diagnozy nie były prawidłowe i pies zamiast przerostu flory bakteryjnej ma patologiczne zaburzenie wchłaniania. W starym gabinecie nas nie przyjęto. I choć początkowo byłam zła o to jak nas potraktowano, to później odczułam z tego powodu niesamowitą radość. Za radą koleżanki trafiłam w zupełnie nowe miejsce, opowiedziałam o wszystkich zaobserwowanych objawach, o poprzedniej diagnozie i o swoich wątpliwościach, lekarka zaproponowała wykonanie badania na poziom hormonu tarczycy. Byłam zdumiona, ale stwierdziłam, że skoro pies nie ma raka, guzów, trzustka, serce nerki oraz wszystkie pozostałe organy są w świetnej kondycji, a tego jednego badania nigdy nie miał, bo żaden lekarz nigdy nie zasugerował, żeby je zrobić to warto.




Następnego dnia otrzymałam telefon z lecznicy. Biochemia i morfologia wyszły  idealnie, ale potwierdziło się to co od samego początku podejrzewały lekarki, Demon ma bardzo dużą niedoczynność tarczycy. Hormonu ma o połowę mniej niż mieć powinien. Ze względu na duże prawdopodobieństwo urazów ortopedycznych jak chociażby zerwania więzadeł mamy kategoryczny zakaz wykonywania jakiejkolwiek rehabilitacji czy nawet operacji do momentu ustabilizowania poziomu hormonu. Po rozmowie z lekarkami nagle wszystko zaczęło się składać w logiczną całość (rozdrażnienie, problemy ze skupieniem uwagi, agresja, zachowania kompulsywne, wieczne ADHD, znaczna niedowaga, nawracające infekcje oczu i uszu. 
Leczenie polega na podawaniu Demonowi hormonu dwa razy dziennie oraz co miesięcznych badaniach krwi w celu kontrolowania jego poziomu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz